Jambi jest u mnie dopiero 5 dzien. Generalnie nie mam z nia problemow, jest naprawde milusinska(jak kazdy ogonek)

Pierwsze dwa dni wygladaly nastepujaco : daje sie brac na rece, wchodzi po bluzie do kaptura,spi w nim(pare godzin :O) troszke spacerku po wyrku

Tu sie zaczynaja schody.
Od 2 dni Jambi schodzi ze mnie, lata po wyrku,zwiedza wszystkie zakamarki,wlazi za wyrko i tam siedzi(zwiedza). Wyjmuje ja(na razie wole nie tracic jej z oczu na dluzej niz 5 minut),klade na ramie ale ona wcale nie chce siedziec, od razu schodzi i trzaska rejony

Mam problem, bo nie wiem jak sie zabrac za to oswajanie. Daje sie brac na rece,siadamy na wyrku...fikumyku i juz jej nie ma. Nie przychodzi do mnie. Wlazi w jakis zakamarek i siedzi tam. Dodam jeszcze ze nie wyglada na zestresowana, w czasie tych wyrkowych wycieczek nie raz napotyka moje rece,nogi,przechodzi po nich(wcale sie nie opitala menda

), bez obawy. W pokoju pelno zakamarkow, a z niej obiezyswiat,mna nie jest zainteresowana. Na rekach/mnie siedziec juz nie chce.
Co mam robic, jak postepowac?
Z gory dziekuje.
(Uciekinierka,paskuda,menda wredna :*)