Historyjka z przeszłości...

[marjetka]

To było 4 lata temu, równo 1. września.
Kupiłam samiczkę - Kasię, którą jakis idiota (lub idotka) :ops: oddał/ a do sklepu :zlosc: Kasia była drobniutka i smutna, dopiero u nas w domu zaczęła dochodzić do siebie.
Wiedziałam, że jest 'po randce' w sklepie ... A po odpowiednim czasie, równo 1. września Kasia urodziła 15 (tak, tak PIĘTNAŚCIORO) młodych!!! Byłam w szoku - gdzie to całe towarzystwo się zmieściło?!Po pierwszej dobie jedno malństwo zmarło - było vhyba za słabe. W związku z ich liczbą, liczyłam sie z tym, że nawet połowa może nie przeżyć.
Kasie była super mamą !!!!! A my w domu zawsze pilnowałyśmy, żeby po każdym karmieniu od razu dostawała coś do jedzenia extra.
Czternaśioro przeżyło - akurat było fifty-fifty dzieczynek i chłopców. Dla jednej samiczki znalazłam dobry dom, a jednego samczyka (najmniejszego z miotu, ale potem zrobił się z niego 'kawał szczura' :lol2: ) zostawiłyśmy sobie. Pozostałe, jak się już usamodzielniły, oddałyśmy do sklepu - takiego pewnego, prowadzonego przez znajomą.
To było super doświadczenie.
Kasia jak skończyła karmić, nabrała odpowiedniej wagi - podczas karmienia, choćby nie wiem, ile dostawała jeść, to wszystko od razu szło na pokarm dla dzieci.
Po tym wszystkim Kasia już zupełnie poczuła sie u nas jak w domu i spokojnie dożyła u nas swoich dni.

[ania234]

to dobże było jej u ciebie milutko

[L.]

uwielbiam happy end'y