O 6 z minutami odszedł mój przyjaciel Maxo walczył z zapaleniem płuc od 3 tygodni zaczeło się nie winie od kichania w tym czasie byłam niezliczona ilość razy u wt. dostawał różne antybiotyki i nic nie pomagało walczył dzielnie ale niestety choroba wygrał. Staraliśmy się robić wszystko żeby przeżył......ze dwa razy było widać po prawe ale może to nam się tak zdawało .....człowiek widzi to co chce widzieć..........ok 2 miesięcy temu odszedł pierwszy mój ogonek miał padaczkę i nie przeżył napadu................teraz Maxo..........nie mogę wyzbyć się uczucia ze mogłam zrobić coś jeszcze...........i że to moja wina.
Maxo obudził mnie nad ranem chciał wyjść z klatki wziełam go na ręce wyglądał na nieobecnego ciągle gdzieś szedł dopiero po chwili położył się na moich dłoniach poczekał aż się obudzi mój mąż po żegnał się z nim i odszedł. :sad2:
Albercik zmarł nagle ,Maxo długo chorował boli tak samo :sad2: Brak mi słów.....
['][']['][']['][']['].................