Mam 2 chłopców na tymczasie i chcę ich ułożyć i oswoić, aby nie sprawiały problemów przyszłemu opiekunowi i aby nam się żyło lepiej, bo wzajemne zaufanie przyniesie długie spacerki i miziania.
Sprawa wygląda tak:
- Są w klatce, wsuwam rękę z nitka makaronu i ich częstuję. Czarny łebek wącha makaron i dziabie mnie w palec, chwile się do tego szykując, a dopiero potem szybko zabiera makaronik. Nie gryzie do krwi, raczej zaciska ząbki i puszcza. To jest jak uszczypnięcie, ale mocniejsze.
- Bluzę założyłam tył na przód, aby kaptur mieć z przodu. Szaraczek się wygodnie ułożył, natomiast czarny idzie zwiedzać. I pierwsze co robi to dziab mnie w brodę.

- Dobsz, wyszedł na kolana. Trzymam obok rękę nie ruchomo, ot, w pewnej odległości od niego. A ten robi stójkę i znów dziab w palec - bez przyczyny.
Założyłam rękawicę i zaczęłam go przewracać na plecki. Straszny pisk przy tym był, parę kupek, ale w końcu się udało. Daje dropsa w nagrodę, wkładam do klatki - dziab. [tu chyba był mój błąd, że dałam mu potem dropsa z ręki]
Ale co lepsze: daję dropsa na łyżeczce - dziab łyżeczkę, potem dropsa.
Do standardowej 'burzy hormonów' nie pasują mi 3 rzeczy: gryzie delikatnie, nigdy do krwi, nie tylko w klatce ale i poza, oraz nie tylko rękę.
Co z tym fantem zrobić?