przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Archiwum na ważne stare tematy

Moderator: Junior Moderator

assasello
Posty: 4
Rejestracja: sob paź 20, 2007 9:57 am

przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Post autor: assasello »

kiedys mialam 2 szczury dorosle oswojone wiec nie bylo problemu. obecnie mam szczurka (podobno samiczke) nie wiem w jakim jest wieku ( wzrostowo to jest wielkosc doroslej duzej myszy) juz pierwszego dnia nie robil problemy sam wskakuje na reke i niezly z niego pieszczoch ale on ma chyba adhd czasem zachowuje sie jak myszoskoczek juz zaliczyl ucieczke za szafe i nie chce by to sie powtorzylo a w klatce go non stop tez nie chce trzymac
Awatar użytkownika
s_s_s
Posty: 203
Rejestracja: pn wrz 10, 2007 3:00 pm

Odp: przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Post autor: s_s_s »

Nie możesz szafy jakoś zabezpieczyć?
Obrazek
Kurt - ur. lipiec 2007; Canter - 27.07.2007; Ring - 12.08.2007

Dolar (*) - wrzesień 2007 - zm. 31.10.2007
sendo
Posty: 7
Rejestracja: sob paź 20, 2007 7:54 pm

Odp: przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Post autor: sendo »

Nie ma czegos takiego jak adhd u szczurka :)
Po prostu jest glupol narwany i tyle ;]
A szafe i inne zakamarki radze zabezpieczyc no i oczywiscie przewody zasilajace etc.
Pozdrawiam :)
Obrazek
assasello
Posty: 4
Rejestracja: sob paź 20, 2007 9:57 am

Odp: przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Post autor: assasello »

chodzilo mi raczej o to jak go do wlasciciela przyzwyczaic. ale juz znalazlam sposob. poprostu raz na jakis czas, wypuszczam ją na łącznik (taki przedpokoik ze zlewem, zamykajac wczesniej na klucz wszystkie drzwi. pomieszczenie to jest puste i szczurka nie moze nigdzie wejsc a miejsca ma duzo. w zasadzie przeszla pare krokow i zaczynala sie wspinac na mnie. :)
Awatar użytkownika
ofilka
Posty: 128
Rejestracja: ndz wrz 09, 2007 2:02 pm
Lokalizacja: gdańsk
Kontakt:

Odp: przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Post autor: ofilka »

moje kicadła też tylko kombinują jak zwiać, zeby poznać resztę pokoju, dlatego na początku trzymałam je  na sobie - siedzac na krzesle, wiec nie mogly zwiac. teraz gy biore ja na kanape, to chwile biegaja, ale jak sie czegos wystrasza, albo znudza zwiedzaniem, to mykają mi z powrotem pod bluze i tam sie bawią :)
Skosztuj trujących dźwięków http://www.arshenic.pl
KUB@
Posty: 2
Rejestracja: czw paź 11, 2007 4:35 pm

Odp: przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Post autor: KUB@ »

Nie masz sie czym martwic ;) moj ogonek tez ma cos takiego... :)(samiec) mam go dopiero 3 tyg... jeszcze sie nie oswoil do konca... ale jak go biore na luzko to co innego... tam od razu zaczyna biegac i sie bawic... po prostu nie da sie go upilnowac... ale nie wyjdzie z pod koldry... jeszcze sie boi... kocham go za to jakim jest:) ;D...        siesli nie jestespewna czy to samiec czy samiczka to... samiec ma duze narzady pluciowe...;)
assasello
Posty: 4
Rejestracja: sob paź 20, 2007 9:57 am

Odp: przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Post autor: assasello »

Moja Emo to juz sie tak ze mną oswoiła ze jak tylko wkladam ręke do klatki np zeby postawic przewrocona zabawke juz sie wspina po ręce :)
agusia3r
Posty: 48
Rejestracja: wt gru 18, 2007 11:33 am
Lokalizacja: Będzin

Re: przyjacielski, oswojony ale szalony :/

Post autor: agusia3r »

Postanawiam kontynuować w tym wątku.
Mój problem jest taki. Killy (na oko trzymiesięczna samiczka) i Messy (około pół miesiaca, moze miesiac od niej młodsza) to lokatorki mojego pokoju.
Gdy początkowo je wypuszczałam nie oddalały się ode mnie. Zaliczyłyśmy kilka razy wannę. Wydawało mi się, że jest już w porządku i gdy robiłam im wychodne to pozwalałam na zwiedzanie pokoju uznając to za objaw ciekawości. Teraz widzę, że dziewczyny owszem rwią się do wyjścia, ale nie do mnie. Killy to łobuz od samego początku. Ona patrzy gdzie tylko zwiać. Jak spaceruje często do mnie przychodzi ale dłużej ze mną nie posiedzi. Gdy coś ją wystraszy, ucieka raczej w jakiś kąt za szafą a nie do mnie. Messy raczej leci do mnie.
Jednak zauważyłam, że gdy otwieram drzwi, żeby np dać im jedzonko, to one (głównie Killy jest w tym specjalistką) szybko próbują zwiać gdzieś (a nie zawsze mogę im na to pozwolić, bo często pies - jamnik - jest u mnie w pokoju). Czasem ledwo zdążę je złapać...

Pomóżcie mi, co zrobić, żeby te maluchy mi nie zdziczały? Znów je do wanny? Pozwalać im dalej biegać po pokoju? Gdy musimy kończyć wybieg, Killy jakoś to czuje i nie bardzo chce wychodzić, ze swoich norek (zaznaczam w tym miejscu, że nie mam możliwości zabezpieczenia wszystkiego, a co się dało to upchałam)... Nie wiem jak dalej z nimi postępować - głównie z Killy. Młodsza raczej często chowa mi się pod bluzkę, a Killy gdy się tam znajdzie, zaraz szuka wyjścia i sposobu na zwianie :D
Zablokowany

Wróć do „Archiwum Główne”