Strona 1 z 1

Szybko, pomocy!

: śr paź 31, 2007 2:37 pm
autor: s_s_s
Mojemu Dolarkowi zniknęły (dosłownie) jądra, ma powiększone podbrzusze. Ciężko oddycha i ma lekkie zachwiania równowagi. Jest osłabiony strasznie, klei się do człowieka. Nie chce jeść, ostatnią godzinę spędziłam wciskając w niego mleko ze strzykawki.

Do weta mogę iść dopiero za 1,5h! Cholera! Co za głupie godziny przyjęć.

Do tego czasu chyba umrę z niepewności... W ogóle mam łzy w oczach z bezsilności. Miał ktoś z Was taki przypadek?

PS. Przepraszam jeśli był taki temat, po prawdzie nie mam teraz głowy ani czasu szukać i wertować spis treści.

Odp: Szybko, pomocy!

: śr paź 31, 2007 3:54 pm
autor: odmienna
s_s_s_; rozumiem, że się denerwujesz, najgorsze jeśli on ma problemy z oddychaniem, poczytaj wątek "pierwsza pomoc" no i chyba przecież działa ten ratunkowy GG 5291561
trzymajcie się. do weta jeszcze tylko chwila...

o tu coś jest- http://szczury.org/viewtopic.php?t=12639 jeszcze nie czytałam...

Odp: Szybko, pomocy!

: śr paź 31, 2007 5:42 pm
autor: s_s_s
Tak, wiem, znalazłam później ten wątek i wygląda na to że to normalne.

Byłam u weta i nie było tej miłej babki co zwykle, tylko jakaś idiotka. Mówię jej że szczurek jest przeziębiony i byłam tu ostatnio i dostałam buteleczkę leku o nazwie "Enflocyna". Niestety nie zaobserwowałam poprawy , a dzisiaj stan się gwałtownie pogorszył i podejrzewam że rozwinęło się zapalenie płuc. Pokazuje jej Dolara a ona co? Mówi że poda mu enflocynę tyle że podskórnie ("bo inne antybiotyki nie nadają się dla szczurów") i coś wzmacniającego. Widać że babka nie miała zielonego pojęcia o szczurach, nawet go nie osłuchała. Doszłam do domu i włożyłam Dolarka do klatki...

W akcie rozpaczy uruchomiłam swoje znajomości w aptece i zaryczana poleciałam po Bactrim bez recepty. Wracając z powrotem o mało nie wleciałam pod samochód...

Stan Dolara gwałtownie się pogarsza, a ja nic nie mogę zrobić... Biedaczek ledwo chodzi, chwieje się, nie chce jeść ani pić. Czuję że to jego ostatnie podrygi. Pisząc to siedzę i ryczę, po prostu nie mogę tego znieść..

Powiedźcie mi, co mogę zrobić prócz siedzenia z nim całą noc i tulenia do ostatniej minuty, żeby odejście nie było tak bolesne...Myślicie że cierpi? Może podać paracetamol? Jezu, nie wiem..

Myślałam nad tym czy nie zanieść go do weterynarza i pozwolić tam odejść... Ale jeśli on przeżyje? Jeśli jakimś cudem się uda? Ech.. Poza tym nie chcę żeby odchodził w zimnym, obcym gabinecie... A w domu nie mam nic co by mu pomogło godnie odjeść..

Widzę w nim chęć do życia, widzę ze on nie chce odchodzić... Ale jego oczka są takie smutne. Niezdarnymi ruchami podchodzi do mnie i się przytula.. Czyżby coś przeczuwał? Dolarku, nie, nie odchodź..

1 listopada umarł mój królik. Identycznie dzień wcześniej zaczął powoli odchodzić..

Ja naprawdę nie wiem co robić. Czuję się jak dziecko które zgubiło rodziców w tłumie..

Odp: Szybko, pomocy!

: śr paź 31, 2007 5:56 pm
autor: odmienna
no, czekaj. dostał tą enflocynę podskórnie a ty kupiłaś Bactrim i co? dałaś mu? moim zdaniem powinien dostać steryd. ale poczekaj- może osłabł tak po antybiotyku; może być taka reakcja. Kurczę, opisz to Ani na ten GG. Jak widzisz, że chce żyć- to wałcz razem z nim! Nie pozwól mu się przechłodzić!. ma duszności czy tylko ciężko oddycha?

Odp: Szybko, pomocy!

: śr paź 31, 2007 6:31 pm
autor: Telimenka
[']...dla Dolarka..