Śmierdziuchy mojeee. :P
: ndz lis 04, 2007 9:36 pm
Dziś po krótce mini relacja.
Canter przyjechał z Łodzi od Panther (konkurencyjne forum:P) i jest po prostu PRZECUDOWNY! W ogóle och i ach. Napatrzeć się na niego nie można. W MacDonaldzie jakaś dziewczynka zajrzała do transportera i wpadła w istny zachwyt. "Mamooo! Pać jaki fajny ściuuulek!" Ano, fajny, fajny. Chociaż wydaje mi się że innego zdania była kobieta w pociągu, która na jego widok prędko się przesiadła. Ale kto by się tam nią przejmował - nie zna się.
Gdy w końcu dotarliśmy do domu, Canter zaczął okazywać pierwsze oznaki zdenerwowania (a całą podróż miał w nosie i spał). Spłoszony czmychnął do swojej tymczasowej klatki i zastygł bez ruchu. Ożywił się, gdy po przeniesieniu klatki poczuł Kurta. Obydwaj panowie są sobą wyraźnie zainteresowani.
Teraz Canterek się odprężył i kima w hamaku.

Nic, tylko go miziać. Zamyka wtedy słodko oczka i robi taką minkę, że z pewnością nadawałby się do reklamy Wedla.
A tu wcina jabłko:

Dodam, że o mało nie straciłam palca dając mu makaron.
Teraz Pan nr 2 - mój pierwszy szczur - Kurt.
Wiekowo w zasadzie rówieśnik Cantera. Starszy jest może o jakieś +/- 3 tygodnie.
Z natury raczej spokojny, ale miewa czasem głupie pomysły. Zresztą, jak każdy szczur chyba.
Ej! To mój jogurt!

Chyba nie muszę mówić jak to się skończyło?

Zostałam bezczelnie pozbawiona mojej jogobelli.

Więcej nie mam siły pisać, strasznie mi się spaaać chce.
Powiem tylko jeszcze że wpakuję dzisiaj chłopaków do wanny - sprawozdanie z pierwszego mitingu już jutro.
Canter przyjechał z Łodzi od Panther (konkurencyjne forum:P) i jest po prostu PRZECUDOWNY! W ogóle och i ach. Napatrzeć się na niego nie można. W MacDonaldzie jakaś dziewczynka zajrzała do transportera i wpadła w istny zachwyt. "Mamooo! Pać jaki fajny ściuuulek!" Ano, fajny, fajny. Chociaż wydaje mi się że innego zdania była kobieta w pociągu, która na jego widok prędko się przesiadła. Ale kto by się tam nią przejmował - nie zna się.

Gdy w końcu dotarliśmy do domu, Canter zaczął okazywać pierwsze oznaki zdenerwowania (a całą podróż miał w nosie i spał). Spłoszony czmychnął do swojej tymczasowej klatki i zastygł bez ruchu. Ożywił się, gdy po przeniesieniu klatki poczuł Kurta. Obydwaj panowie są sobą wyraźnie zainteresowani.
Teraz Canterek się odprężył i kima w hamaku.

Nic, tylko go miziać. Zamyka wtedy słodko oczka i robi taką minkę, że z pewnością nadawałby się do reklamy Wedla.
A tu wcina jabłko:

Dodam, że o mało nie straciłam palca dając mu makaron.

Teraz Pan nr 2 - mój pierwszy szczur - Kurt.
Wiekowo w zasadzie rówieśnik Cantera. Starszy jest może o jakieś +/- 3 tygodnie.
Z natury raczej spokojny, ale miewa czasem głupie pomysły. Zresztą, jak każdy szczur chyba.

Ej! To mój jogurt!

Chyba nie muszę mówić jak to się skończyło?

Zostałam bezczelnie pozbawiona mojej jogobelli.


Więcej nie mam siły pisać, strasznie mi się spaaać chce.

Powiem tylko jeszcze że wpakuję dzisiaj chłopaków do wanny - sprawozdanie z pierwszego mitingu już jutro.