moja kochana Miküszi... :(
: pn lis 19, 2007 11:15 am
Jeszcze parę dni temu wszystko było OK. Miküszi rzucała się na dropsy jogurtowe i chrupki, bawiła się, chodziła po moim biurku... w piątek zauważyłam, że zrobiła się jakaś niemrawa, nie chciała jeść... Pojawiły się wyciki z nosa i z oczków... Mykoplazmoza... Poszłam z nią do osiedlowego weta bo było już późno, ale "mądra" pani doktor stwierdziła, że to tylko przeziębienie i dała jej jakiś zastrzyk... więcej do niej nie poszłam. U lepszego weta dostała Enroxil... po pierwszym zastrzyku jej stan się poprawił, ale nieznacznie. Po drugim żadnej zmiany... W zasadzie to było gorzej. Wczoraj już nawet sama nie jadła swoich ulubionych chrupek, rozdrabniałam je jej i podawałam do pyszczka... rano leżała bezwładnie ze zmrużonymi oczkami... Pojechałam do weta spytać czy jest dla niej szansa... Pani doktor powiedziała, że gdyby tak wyglądała przed lekami, to owszem, ale jeśli po zaaplikowaniu antybiotyków jej stan się nie polepsza to... echh... nie chciałam, żeby cierpiała. Może lek pozwoliłby jej żyć 2 dni dłużej, ale nie chciałam przedłużać jej agonii...
Dzisiaj ją pochowam... Dołączy do gromadki moich szczurzych aniołków...
[`]