Uraz po bójce
: sob mar 01, 2008 9:45 pm
Zakładam ten temat, nie znalazłam niestety nic podobnego na forum.
Szczuras (Komar) dziś oberwał - nie mam pojęcia jak, kotłowały się jeden z drugim za szafą, nagle usłyszałam pisk (inny niż zwykle, bolesny). Zwiał za drugą szafę, nie chciał dać się złapać, ale poruszał się mniej zdecydowanie i zwinnie niż zazwyczaj. Przy wzięciu do ręki (był objęty w pół) boleśnie piszczał, natomiast obmacywanie, osłuchiwanie itd zniósł bez dźwięku. W klatce zachowuje się normalnie, je i pije, wspina się po prętach, myje i drapie w dowolnym miejscu (nie jest unieruchomiony). Nie ma porfirynki, nie zauważyłam opuchlizny, nie krwawi. Właśnie wziął się za obgryzanie prętów
.
Ale...mam wrażenie, że drugi Ciur mu nie pomaga. Zawsze piszczą przy wzajemnych kontaktach, kotłują się i tłuką. Tak dzieje się i teraz. Boję się, że te bójki zaszkodzą Komarowi, bo coś tam sobie mógł jednak złamać.
I tu pojawia się pytanie - rozdzielić je i zamknąć Komara na noc w transporterku? Czy niepotrzebnie panikuję i mogę w ogóle je wypuścić i pozwolić hasać?
Aha, i tak na przyszłość, bo "na intuicję" wykluczyłam to już u swojego Ciura (aczkolwiek wolę się upewnić)... jak rozpoznaje się obrażenia wewnętrzne?
Z góry dzięki za pomoc
Szczuras (Komar) dziś oberwał - nie mam pojęcia jak, kotłowały się jeden z drugim za szafą, nagle usłyszałam pisk (inny niż zwykle, bolesny). Zwiał za drugą szafę, nie chciał dać się złapać, ale poruszał się mniej zdecydowanie i zwinnie niż zazwyczaj. Przy wzięciu do ręki (był objęty w pół) boleśnie piszczał, natomiast obmacywanie, osłuchiwanie itd zniósł bez dźwięku. W klatce zachowuje się normalnie, je i pije, wspina się po prętach, myje i drapie w dowolnym miejscu (nie jest unieruchomiony). Nie ma porfirynki, nie zauważyłam opuchlizny, nie krwawi. Właśnie wziął się za obgryzanie prętów

Ale...mam wrażenie, że drugi Ciur mu nie pomaga. Zawsze piszczą przy wzajemnych kontaktach, kotłują się i tłuką. Tak dzieje się i teraz. Boję się, że te bójki zaszkodzą Komarowi, bo coś tam sobie mógł jednak złamać.
I tu pojawia się pytanie - rozdzielić je i zamknąć Komara na noc w transporterku? Czy niepotrzebnie panikuję i mogę w ogóle je wypuścić i pozwolić hasać?
Aha, i tak na przyszłość, bo "na intuicję" wykluczyłam to już u swojego Ciura (aczkolwiek wolę się upewnić)... jak rozpoznaje się obrażenia wewnętrzne?
Z góry dzięki za pomoc
