http://i27.tinypic.com/2lkpabl.jpg
http://i28.tinypic.com/29bko0l.jpg
To ,że trafił do mnie można nazwać tylko przeznaczeniem,ogólnie nie powinno sie to zdarzyć, nie powinno mnie tam być, nie powinnam miec szczurów.
Właściciele próbowali się Go pozbyć głodem i brudem,udało Mu się przezyć,udało się Go doprowadzić do "użytku". Powróciła wola życia, błysk w oku. Udało nam sie nawiązać cudowny kontakt, tak jakby chciał sie odwdzięczyć za opiekę... Chwilami zdawał się odczytywac moje myśli. Był ogromnie mądry, potrafił sobie poradzić.Dopóki ciałko mu na to pozwalało...
Nie chciał sie pogodzić ze starością, próbowal żyć jak dawniej,cieszyliśmy się z każdego przeżytego dnia, to było już życie na kredyt.
Była poprawa, znów się ożywił i potem nagle kryzys. Opuściła Go wola życia, był obojętny na wszystko.
To była kwestia kilku dni,nie było sensu na siłe trzymać Go tutaj...
Weterynarz pomógł Mu odejśc...
Spędziliśmy razem tylko rok,to zdecydowanie za krótko...
Oprócz zmian na płucach nic Mu nie dolegało, wykończyła Go starość
