Moja koszyczka, która przyszła do mnie mając około roku. Dziecko, które mi ją oddało stwierdziło, że już nie chce się nią zajmować. Niezwykle towarzyska w stosunku do ludzi, zupełnie nie wiedziała jak się zachować w stadku z moimi dwiema koszyczkami. Jednak szybko ją przyuczyły do życia w stadzie i świetnie się zgadzały siedząc jedna na drugiej i tuląc się do siebie. Jednak zawsze gdy miała okazję wpychała się na ręce. Choćby na chwilę.
Zostawiła dwie "przyszywane" siostry. Do tej pory mogłam mówić o stadku, małym ale jednak. A teraz zrobiło się tak pusto...2 to zaledwie para...
Mam nadzieję, że tam, za Tęczowym Mostem, znajdziesz mnóstwo twoich ukochanych sucharków i gałązek..
Żegnaj Sisi
