Hryzelefantyna <3 [*]
: ndz mar 22, 2009 8:48 pm
Zanim powiem coś o mojej św. pamięci szczurzyczce przywitam się z wami.....
Trochę dziwny temat wybrałam na powitanie, no ale cóż....(zarejestowałam się tu w sumie w jednym celu...ale to inny temat, który założe w odpowiednim miejscu)
Jestem tutaj nowa....dzisiaj zmarł mój pierwszy szczurek....miała raka przystadki mózgowej (to ponoć często występująca choroba u szczurów takzwanych laboratoryjnych).
Bardzo mi jej brakuje, jak widzę pustą klatke... Strasznie kocham zwierzaki a szczurki przedewszystkim i śmierć Hryzelefantyny bardzo mnie zasmuciła....
Jeszcze wczoraj karmiłam ją ze stzykawki (ponieważ sama nie dawała rady) jadła z małym apetytem....chociaż była z natury bardzo żarłocznym stworzonkiem...wiedziałam, że to już koniec jej życia ponieważ weterynarka mówiła, że jak straci apetyt to powoli jej żywot będzie dobiegał końca i ze dopóki je to nie cierpi...poprzytulałam ją godzinkę nastawiając się ze następnego dnia odejdzie...i tak się też stało. Ale cieszę się ze miałam ją przynajmniej te 2 lata
sądzę, że dobrze sie jej u mnie zyło i niczego jej nie brakowało....była bardzo zywym i kontaktowym szczurkiem :")

Jestem tutaj nowa....dzisiaj zmarł mój pierwszy szczurek....miała raka przystadki mózgowej (to ponoć często występująca choroba u szczurów takzwanych laboratoryjnych).
Bardzo mi jej brakuje, jak widzę pustą klatke... Strasznie kocham zwierzaki a szczurki przedewszystkim i śmierć Hryzelefantyny bardzo mnie zasmuciła....

Jeszcze wczoraj karmiłam ją ze stzykawki (ponieważ sama nie dawała rady) jadła z małym apetytem....chociaż była z natury bardzo żarłocznym stworzonkiem...wiedziałam, że to już koniec jej życia ponieważ weterynarka mówiła, że jak straci apetyt to powoli jej żywot będzie dobiegał końca i ze dopóki je to nie cierpi...poprzytulałam ją godzinkę nastawiając się ze następnego dnia odejdzie...i tak się też stało. Ale cieszę się ze miałam ją przynajmniej te 2 lata
