Majk I
Majka I zakupiłam w skepie zoologicznym kilkanascie lat temu.
Po egzaminach wstępnych do liceum, wracając do domu skreciłam do sklepu, żeby kupić coś mojemu kochanemu kundelkowi.standardowo zaczełam oglądać wszystkie zwierzaki dostepne w sklepie i tak doszłam do akwarium gdzie było stadko czarnych kapturów.poobserwowałam je trochę i zdecydowałam sie na jednego.Do domu przyniosłam go w takiej papierowej torebce,takiej jak kiedyś pakowali w sklepie spożywczym jajka.
W domu oczywiscie wojna z rodzicami, ale tylko jednodniowa. Moja najblizsza rodzina kocha zwierzęta, ja to juz przesadnie ale co zrobić, rodzice pogderali tylko tyle ile musieli ,że bez ich wiedzy kupiłam zwierzatko i to jeszcze szczura.
Majk I przezył u mnie 4 l i 2 m. Był kochanym kapturem. Nie odstępował mnie na krok, grzecznie siedział na ramieniu na spacerach, gdy go wypuszczałam po pokoju , sama musiałam z niego wychodzić i zostawiac paskudę samego żeby sobie trochę pobiegał, bo gdy tylko się pokazałam zaraz do mnie przybiegał , wchodził na ramię i nawet swoboda nie zmusiła do zejścia.
Pamiętam do dziś jak odszedł.Siedziałam wieczorem w pokoju z moją siostrą, Majk I spał w klatce, w pewnym momencie się obudził, powolnym ruchem chciał wszedł do połowy drabinki w klatce i z niej spadł. Nie miałam pojecia co robić, wyjełam go szybko z klatki, strasznie ciężko oddychał, zaczełam strasznie płakac, zbiegła się cała rodzina. Wziełam kaptura na balkon na swieże powietrze, niestety po krotkim czasie odszedł na moich kolanach. Strasznie to przeżyłam, klatka jeszcze stała u mnie jakis czas, nie chciałam żadnego innego szczura, chciałam tylko Majkiego I. Przez jakiś czas miałam tylko mojego kochanego pieska.
W końcu na urodziny dostałam małą puchatą biało-czarną kulkę-króliczka Puszka.Po niedługim czasie Puszek dostał imię Rambo. Jeszcze nigdy żadne zwierzę nie dało mi tak popalic jak on, nie zliczę ile razy ugryzł mnie w ręce, nogi.Sprzątanie klatki trwało nawet pół dnia.Wystarczyło tylko przejśc obok niego a już próbował skakac i gryść, jak nie mógł po rękach to gryzł po nogach. nawet nie pamietam ile razy uciekałam przed nim po mieszkaniu, ile razy siedziałam na łózku a on czekał tylko kiedy spróbuję zejść.Do tej pory mam lekki lęk przed gryzoniami, ale i tak był kochany nigdy go nie oddałam. Mieszkałam z tą bestią 6 lat.
Majk II
Majk II - też ze sklepu.Bidulek siedział w akwarium. Spadł mu pojnik a on za wszelką cenę próbował się dostać do wody. Zwruciłam uwagę pani która tam sprzedawała a ona stwierdziła,że nic mu nie będzie.Po jej słowach bez wachana zabrałam go z tamtąd.Mąż nie odzywał się do mnie 3 dni, kazał mi go oddac bo on ze szczurem mieszkał nie będzie, ale niedługo stał się jego pupilkiem. Pózniej smiał się że Majk II ma dużo mniejszą główkę od naszego cielaczka,mieszańca boksera z amstaffem, a jest od niego 1000 razy madrzejszy.Majk odziedziczył imię po swoim poprzedniku.Też był kapturem,takim błekitnym, ale był w 100% inny niz jego poprzednik.Był mniejszy i był indywidualistą.Nie potrafił usiedziec na ramieniu, nie zbyt lubił jak się go bierze na ręce,przychodził wtedy kiedy on chciał.Z oswajaniem nie maiałam żadnego problemu,potrzebował tylko kilku dni na przyzwyczajenie się do nas i do miejsca.Myslę że mogł byc z jakiejś domowej chodowli.Kilka dni po jego zakupie trafiłam na to
forum.Chciałam zapewnić mu towarzystwo, mój chłop nie sprzeciwiał się nawet zrobił sporą klatkę na 2 sztuki.Czas uciekał a ja nie wiedziałąm jak się do tego zabrać.Po tym co przeczytałam nie chciałam kupować już szczurków w sklepie, chciałam adoptować z forum lecz w między czasie wyszły poważne problemy zdrowotne, Majki miał już ponad rok więc stwierdziłam że jednak zostanie sam.Któregoś razu musiałam wyjechac na ok 3 tyg. Po powrocie zobaczyłam u Majka dużego guza na boku. byłam przerażona i w szoku że przez ten okres cos takiego mogło urosnąć. Nie wierzyłam. Od momentu pojawienia sie guza Majk dostawał zastrzyki sterydowe, mąż regularnie chodził z nim na wizyty, nic mi nie powiedział, nie chciał mnie denerwować bo wiedział że o przerwaniu wyjazdu nie było mowy.Po powrocie juz przejełam pałeczkę. Majk dalej dostawał zastrzyki sterydowe, a ja intensywnie poszukiwałam lekarza który przeprowadził by operację. Majk nie doczekał, odszedł w nocy z 2/3 kwietnia. Zmarł w klatce,leżał wyciągnięty na swoim pięterku tak jakby chciał wyjść, z otwartymi oczkami.Mam tylko nadzieję że się nie męczył.Bez łez się nie obyło,najbardziej rozpaczała odejście Majkiego moja 9 letnia córka, z która mieszkał i spał.
Bąbel-Demon
Powiedziałam sobie że tym razem adoptuję szczurki z forum i to odrazu 2.Nie jest to jednak łatwe ponieważ najwiekszą przeszkodą jest transport ale mam cichą nadzieję że jeszcze się uda.Jak pisałam, najbardziej odejscie szczura przeżywało moje dziecko. Od razu o naszej stracie wiedzieli praktycznie wszyscy sąsiedzi.W Wielki Czwartek wieczorem przyszła do mnie moja mała sąsiadka, jest tylko 4 lata starsza od mojej córy często sie odwiedzają i bawią się, i spytała mnie czy nie chcę szczura.Trochę się zdziwiłam i zaczełam wypytywać.podobno jej kolega przyniusł szczura do domu ale musi go wydac bo się nie chce mama zgodzić.Nic więcej się nie mogłam dowiedzieć bo Martyna nic więcej nie wiedziała.Podobno jest młody.Umówiłyśmy się że pójdziemy w piątek z samego rana.
Ok godz 11 rano przyszła Martyna, poszłyśmy do sklepu na przeciwko, wziełam na wszelki wypadek kartonowe pudło i ruszyłyśmy zobaczyć szczurka. Na miejscu juz wiedziałam dlaczego mama każe oddać zwierzę.Chłopak mieszka z siostrą i mamą w kawalerce.Mama ma jamnika, siostra swinkę morską, a chłopak parkę królików które rozmnaża i tak sobie zarabia na własne wydatki.Wszystkie zwierzatka były naprawdę zadbane, czyściutkie, miały czysto w klatkach ,wodę,jedzenie.Nawet sama mama przyznała że dzieci bardzo dbają o swoje zwierzątka i gdyby miała większe mieszkanie szczur napewno by został ale w takich warunkach nie może juz sobie pozwolic na kolejne zwierze.Skąd jest szczur dokładnie nie wie ale syn twierdzi że wzioł od kolegi i dalej się przy tym upiera więc przyjmujemy taką wersję.Chłopak nazwał go Bąbel, był w akwarium. Jest prawdopodobnie w wieku 2-3 miesiecy. Chciałam go wyjąc trochę obejrzeć ale nie dało rady. Szczurek był i jest okropnie przestraszony, boi się ręki, chował się w kont, nie atakował i nie gryzł. Udało mi się go troszkę pogłaskać ale ze złapaniem był wielki problem. Stwierdziłąm że nie ma sensu go dalej męczyć, zagoniłam go do kartonika, dałam pani symboliczną złotówkę i wróciłyśmy do domu. Myślałam że moje dziecko oszleje z radości, mąż zaś był troche rozczarowany, powiedział że chce tylko takiego żeby wygladał jak Majk II.No Bąbel jest cały niby beżowo -rudawy z czerwonymi oczami.
Po powrocie do domu szczuras musiał trochę posiedzieć w kartoniku bo musiałam przygotować mniejszą klatkę w której Majk II mieszkał na wyjazdach.Gdy przełozyłam już Bąbla do klatki popatrzyłam troche na niego i nadałam mu nowe imię Demon- jakos tak mi pasuje do niego.
Wydaje mi się że z Demonkiem mogą być problemy.Jest on strasznie wystraszony.Drga na lekkie puknięcie, odsunięcie krzesła, odgłoszapalanego gazu czy zapalniczki, boi się rak , chowa się w kąt, gdy chce sie go wziąść na ręce sprytnie sie wymyka, mam go cały czas na oku, nie zauważyłam żeby cos jadł czy pił.
Obecnie siedzi w mniejszej klatce bez żadnego domku i zabawek, jak się oswoi w nagrode dostanie większe mieszkanko
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
śliczny jest ten mały dzikusek, jest taki delikatny, ma mieciutkie lsniace futerko, czyste oczka, nosek i skórę.Zobaczymy co z tego będzie.
Ladnie nasmarowałam... ciekawe czy ktos to przeczyta ;0