Strona 1 z 2

Moja Blondyneczka

: pn maja 24, 2004 8:52 pm
autor: IVA
Minął juz tydzień a ja ciągle nie moge się pozbierać, ale pozstanowiłam w końcu napisać, bo mojej malutkiej to się należy.
Pewnie niektórzy juz wiedzą, że chodzi o moją Filipkę. Takie było jej imię i na nie reagowała ale między sobą nazywaliśmy ją Blondyneczką lub Blondi.
Malutka chorowała na powracające zapalenie płuc już od kilku miesięcy, raz było lepiej, raz gorzej. Dlatego dostała osobną klatkę, potrzbowała spokoju. Dwa miesiące temu myślałam, że to już koniec, wyglądała strasznie, wychudła, sama skóra i kości. Wtedy jednak udało mi się ją wyprowadzić z choroby. Przytyła, stała się weselsza i silniejsza. Uwielbiała Leonka i tylko jego wpuszczała do swojego domku, a on też ja lubił, spał przytulony do niej.
W piątek 14.05.2004r. jej stan zdrowia nagle się pogorszył. W jej czarnych oczkach zamieszkał strach. Znałam ten strach, widziałam go już nie jeden raz, to był strach przed śmiercią. Być może jakiś antybiotyk mógłby jej pomóc ale niestety ona była uczulona na prawie wszystkie antybiotyki jakie można podawac szczurkom, mogłam jej jedynie aplikować Bactrim w zawiesinie a to już przestało podawać. Malutka nadal dzielnie walczyła, chciała żyć i szukała u mnie pomocy, a ja nie mogłam jej pomóc. Mogłam ją jedynie przytulać, głaskać, być z nią jak najwięcej. Karmiłam ją, bo jadła jedynie gerberka z ręki, podawałam jej leki i miałam nadzieję, że jednak znowu wygramy, bo przecież ona już tyle razy wygrała walke o życie. Nie udało się, w poniedziałek 17.05.2004r. przestała jeść i pić, nie przyjmowała leku. Po południu w jej ślicznych oczkach zobaczyłam, że się poddała, nie bała się już śmierci. Jedynie nie chciała być sama. Gdy miałam ją na rękach spała, gdy na chwile kładłam ją na fotelu natychmiast zeskakiwała a w zasadzie spadała z niego i powolutku szła tam gdzie ja byłam. Wieczorem, kiedy czytałam posty Ani o Georgu ona powolutku, spokojnie odchodziła. Zasnęła a mnie ciągle brakuje łobuziarskiego spojrzenia jej czarnych oczek.

Moja Blondyneczka

: pn maja 24, 2004 9:15 pm
autor: Guśka
Iva bardzo mi przykro, wiem jak ciezko jest patrzec na smierc zwierzatka, ktore tak sie kocha ale nie mozna w zaden sposob mu pomoc...
Nie wiem naprawde co powiedziec, bo na to chyba nie ma slow ale ogromnie wspolczuje.. :cry:

Moja Blondyneczka

: pn maja 24, 2004 9:41 pm
autor: jokada
:( :( :(

Moja Blondyneczka

: pn maja 24, 2004 11:24 pm
autor: ESTI
Iva..... :cry:
Dobrze, że wreszcie napisałaś, mam nadzieję iż trochę ulżyło.....
Tak strasznie mi przykro, bo wiem jak ją kochałaś.
Jesteśmy z Tobą...

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 12:50 am
autor: Ania
Hm, nie wiem co napisać. Wiesz... miałam taki moment gdy pisalam o Dziuni, wtedy, gdy operacja się udała.
Zastanawiałam się, czy komuś w danej chwili nie odchodzi zwierzę, wiesz, życie za życie. Cieszyłam się, że tym razem życie mojego George-a wygrało ale nawet nie zdawałam sobie sprawy jak blisko było to drugie zycie. W końcu jesteśmy wszyscy ze sobą powiązani, jedną miłością do tych futrzaków.
Jest mi na prawdę bardzo, bardzo przykro :(

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 5:25 am
autor: GoHa
Zawsze kiedy czytam, ze czyjsc szczurek odchodzi... smutek.... wchodzi we mnie... O Twoich szczurkach czytalam sporo... jak wiele na tym forum... byly jak rodzina... przykre... kolejna siostrzyczka odeszla ... :cry:

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 9:23 am
autor: krwiopij
chociaz nigdy nie spotkalam filipki, w jakis sposob byla mi bliska... moze dlatego, ze tak bardzo przypominala skavena? ech... przykro mi... naprawde... :(

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 10:13 am
autor: moni
Bardzo mi przykro... :cry:

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 2:20 pm
autor: Klaudia1988
To naprawde smutne :( Jest mi bardzo przykro.
Jak czytalam to az lzy mi naplynely do oczu. 3maj sie jakos, wiem co to znaczy stracici szczurka :(

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 5:32 pm
autor: mac
:cry: :cry: :cry:

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 5:51 pm
autor: Mycha
Bardzo mi przykro...
Wiesz, moja Wiercipięta też walczy już od dłuższego czasu z zapaleniem płuc... Najpierw vibowit, póżniej antybiotyki aż skończyło się na zastrzykach. Nic nie pomaga...
Bardzo mało je i martwię się o nią.
Nie wiem jak przeżyję stratę kolejnego szczurka :(
Jestem z Tobą

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 6:25 pm
autor: pestka4
Na pewno Blondi jest teraz szczęśliwa w szczurkowym raju, bawi się z moim Leosiem i innymi kochanymi ogonkami.
Trzymaj się. :cry:

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 7:49 pm
autor: IVA
Dziękuje wszystkim za wsparcie.
Esti nie jest mi lżej. Filipka tyle razy wygrała wyścig ze śmiercią, że chyba za bardzo uwierzyłam, że i tym razem musi się udać.
Aniu dobrze, że Georgowi się udało, cieszy mnie to. Ja nie uważam, że było to życie za życie. Po prostu Georg dostał jeszcze jedną szansę a Filipka już wszystkie swoje wykorzystała.
Mycha, cóż mogę Ci powiedzieć, chyba tylko to, że trzeba wierzyć i walczyć do końca a przynajmniej tak długo jak zwierzę samo się nie poddaje. Ufam, że Wiercipiętce się uda.

Moja Blondyneczka

: wt maja 25, 2004 8:27 pm
autor: olka
:cry:

eh..

: wt maja 25, 2004 8:37 pm
autor: martwa
..Filipka najsilniej przykłóła moją uwagę, gdy przeglądałam zdjęcia Twojej gromadki; z jednej strony wydawałoby się kruchy aniołek z oczkami jak węgielki, z drugiej - silna dziewuszka kochająca życie i Ciebie pewnie nie mniej; chciałam tylko powiedzieć, że mi żal i przykro i w ogóle, że była i będzie śliczna, i będzie, bo Ich się nie zapomina.. :?