Nie było mnie dwa tygodnie,Szczurcie zostały pod opieką mojej siostry.
Dzisiaj wróciłam,zaledwie godzinę temu i jestem przerażona bo Bura strasznie schudla (Miska pełna,poidełko również,wszystko w najlepszym porzadku), jest osowiała (Była wypuszczana z 3 samicami pod moją nieobecność, więc nie wiem czemu..),jakby kręgosłup wykrzywił jej się bardziej do góry,stała się powolniejsza jakby bardziej...Głupsza.Mruga niemrawo oczkami,nie wie co się w okół niej dzieje, stara się nadążać wzrokiem np za moim palcem ale potem czuje się śpiąca,ziewa i zasypia gdzie popadnie.
Dodam też że Bura jest szczurem ktory ma już ponad 2,5 roku, przez ostatnie miesiące stała się mniej ruchliwa,ale nie widziałam w jej zachowaniu nic złego - gdybym byla stara,też bym chciała już mieć święty spokój i labę do końca życia,tym bardziej że kości nie są zawsze takie jak na początku życia...
Przed chwilą podałam jej arbuza za którym szaleje-nic,zero reakcji.Podałam jedzonko pod pyszczek - zjadła.Chyba nie chwyta już jedzonka w przednie łapki.
wychłeptała troszkę wody z mojego palca, i teraz zastanawiam się co dalej.
Nie chcę jej stresować,zrobiłam kuwete a biurku,zamontowałam przy głośniku poidełko, i teraz śpi w głośniku (Nie wiem czy budzić ją czy nie,boje się że umrze w czasie snu)
Czuje że może zbliżać się koniec jej życia...
