Dzisiaj,około 14 zauważyłam że moje kochane słoneczko-Burusia leży w kącie klatki i nie reaguje kiedy pukam w bok kuwety.Nie przeczuwałam nic złego,często miała twardy sen,a że niska jestem nie widziałam jej.Zdjęłam klatkę, i zauważyłam że Bura...Nie oddycha.Kiedy puknęłam w nią palcem poczułam jakbym dotykała kamień.Była strasznie sztywna.
Przed chwilą wróciłam z pogrzebu Burej-zakopałam ją na podwórku ,w miejscu gdzie pierwszy raz około 2 lat temu położyła łapki na prawdziwej ziemi,podczas swojego pierwszego spacerku.
Burusia była strasznie kochanym,chociaż była samotnym szczurem.Nigdy ze strony szczura nie widziałam takiego oddania,i radości kiedy otwierało się klatkę,by dać jej coś na ząbek.
Kochała gryźć książki.Do teraz mam pogryziony przez nią słownik.Pamiętam jak wściekłam się na nią.A teraz,oddałabym wszystko by żyła,i mogła pogryźć mi podręcznik do matmy...
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
Piła herbatkę ze swojego różowego kubeczka dla lalki,który teraz ma dla mnie wartość wręcz bezcenną.
Tęsknie za Tobą cukiereczku
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
Teraz pewnie biegnie po tęczowym moście...
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)