 Ze tez musiało sie do niego przyczepić takie wredne paskudztwo...
 Ze tez musiało sie do niego przyczepić takie wredne paskudztwo...Stało sie to tak nagle, nie było jakiegoś drastycznego pogorszenia, wyglądał jakby nie rozróżniał kierunków, ale trzymał sie całkiem dobrze, chodził, był żwawy, a moze był tylko zbyt silny by pokazać zbyt wielką słabość...
 
  Codziennie wmuszałam w niego syropki, a on je pracowicie probował wypluwać albo po prostu wykazywał bierny opór i trzymał w pyszczku nie połykając.
Tyle wspomnien zostało, a jego juz nie ma... Był jednym z tych Wyjątkowych... Miał około 1 rok i 9 miesięcy...














