Poker i Diego - Mohiniowe miziaki dwa :)
: pt mar 05, 2010 12:04 pm
Szczuraskowy temat obiecałam założyć już dawno temu, no ale jakoś tak wychodziło, że nie wychodziło
Teraz, korzystając z chorobowego, postanowiłam wreszcie spełnić obietnicę..a tak swoją drogą, to zwolnienie mam z powodu silnego zapalenia spojówek i wyglądam jak zapłakana, ujarana chinka, a siedzę przed kompem na forum i dodatkowo nadwyrężam wzrok...oj, gdyby wiedziała o tym moja kierowniczka
No ale do rzeczy, czyli rzecz o szczuraskach dwóch!!!
Diego i Poker pojawili się w moim domu 13.02.2010r. i od razu skradli serca moje i mojego narzeczonego. Zaadoptowałam chłopaków dzięki temu forum i mimo śniegów, mimo mrozów przybyli do mnie wieeelokilometrową drogę z Opola. Zanim jednak przybyli, a już wiedzieliśmy, że będą, że na nas czekają, trwał w naszym życiu uroczy okres radosnych i pełnych przejęcia przygotowań do przyjęcia szczurciów. Conajmniej kilka razy pilnie czyściłam klatkę, w której miały zamieszkać, robiliśmy z narzeczonym wyprawy do najlepiej zaopatrzonych sklepów zoologicznych w poszukiwaniu odpowiedniej karmy, ściółki, kolb i innych bajerów, godzinami czytałam wszelkie fora i strony poświęcone szczuraskowej tematyce, a potem przez kolejne godziny nawijałam o tym mojemu narzeczonemu
Aż w końcu nadszedł wymarzony dzień odbioru szczurków, czułam się conajmniej tak, jak kilkuletnie dziecko w Boże Narodzenie oczekujące na Świętego Mokołaja
Po szczurki pojechał do Opola mój narzeczony, wstał o 4 rano, wsiadł w pociąg o 5.30 a około 15.30 maluchy były już u nas
Ponieważ ja nie mogłam się doczekać przyjazdu szczurków, narzeczony umilał mi czas oczekiwania wysyłając mi mnóstwo zdjęć chłopaków zrobionych komórką, i chociaż były niewyraźne ja i tak rozpływałam się nad nimi i wyrzucałam z siebie niezliczone ochy i achy
No i od tego czasu oboje jesteśmy permanentnie zakochani w naszych dwóch urwisach!!!
I chociaż mój narzeczony na początku podchodził do sprawy adopcji szczurasów nieco chłodniej niż ja, mówiąc ściślej szczurki nigdy nie były jego pasją, to teraz poświęca im mnóstwo czasu i nawet sam, własnoręcznie szyje im hamaczki
co jest o tyle niesamowite, że wcześniej nawet guzika do własnej koszuli by sobie nie przyszył!!!
A teraz słów kilka o samych szczurkach. Oczywiście są przeurocze, przekochane, najcudowniejsze i w ogóle naj naj naj, czego się zapewne domyślacie, ale dośc już słodzenia
Konkrety:
Diego- czarnuszek z białym brzuszkiem, typ berkshire, nieco mniejszy i drobniejszy niż Poker, mały budowniczy, uwielbia buszować w trocinkach, drzeć gazety i budować z nich tajemnicze piramidy, przytulne norki i dziwne bunkry
, pierwsze co zrobił Diego po wpuszczeniu go do nowej klatki-zaczął się urządzać, przestawił domek wg.własnego gustu, mościł sobie wygodne gniazdko z gazetowych wiórków, które wcześniej sam 'naprodukował', a wszystko po to by następnego dnia zacząć całą pracę od nowa, przestawić dom w inne miejsce i budować zupełnie nowe budowle...widocznie to typ wędrowniczka, który uwielbia przeprowadzki i zmiany otoczenia
Poker- klasyczny kapturek, coraz okrąglejszy bo to wielki łasuch, jego ulubione zajęcie to szamanie, nie jest wybredny, wręcz przeciwnie, pochłania wszystko choć jego przysmakiem są ziarenka słonecznika, a potem najedzony i szczęśliwy kokosi się z upodobaniem w polarkowym hamaczku, drzemie leniwie na półeczce lub odpoczywa w miseczce po jedzonku
obserwując od niechcenia otoczenie z półprzymkniętych powiek...kiedy już Poker zdecyduje się na podjęcie aktywności fizycznej wtedy wychodzi z niego prawdziwy szczurzy przywódca, jest odważniejszy niż Diego, wszędzie zajrzy, wszystko zbada jako pierwszy, obwącha, obejrzy, a wtedy Diego może zanim już bezpiecznie podążyć
Obecnie jesteśmy na etapie oswajania szczurasów z mieszkankiem, wypuszczamy je z klatki tak często, jak tylko się da, ale nie jest łatwo bo poza klatką, ulubionym zajęciem chłopaków jest obgryzanie tapet, a tych niestety nie da się w żaden sposób zabezpieczyć
Sytuacja jest o tyle trudna, że jest to mieszkanie wynajmowane więc jego właściciel nie będzie zbyt zachwycony specyficzną ozdobą ścian
To tyle na razie o naszych miziastych kumplach. Jak tylko dam radę to postaram się wrzucić fotki szczurasów.

Teraz, korzystając z chorobowego, postanowiłam wreszcie spełnić obietnicę..a tak swoją drogą, to zwolnienie mam z powodu silnego zapalenia spojówek i wyglądam jak zapłakana, ujarana chinka, a siedzę przed kompem na forum i dodatkowo nadwyrężam wzrok...oj, gdyby wiedziała o tym moja kierowniczka

No ale do rzeczy, czyli rzecz o szczuraskach dwóch!!!
Diego i Poker pojawili się w moim domu 13.02.2010r. i od razu skradli serca moje i mojego narzeczonego. Zaadoptowałam chłopaków dzięki temu forum i mimo śniegów, mimo mrozów przybyli do mnie wieeelokilometrową drogę z Opola. Zanim jednak przybyli, a już wiedzieliśmy, że będą, że na nas czekają, trwał w naszym życiu uroczy okres radosnych i pełnych przejęcia przygotowań do przyjęcia szczurciów. Conajmniej kilka razy pilnie czyściłam klatkę, w której miały zamieszkać, robiliśmy z narzeczonym wyprawy do najlepiej zaopatrzonych sklepów zoologicznych w poszukiwaniu odpowiedniej karmy, ściółki, kolb i innych bajerów, godzinami czytałam wszelkie fora i strony poświęcone szczuraskowej tematyce, a potem przez kolejne godziny nawijałam o tym mojemu narzeczonemu

Aż w końcu nadszedł wymarzony dzień odbioru szczurków, czułam się conajmniej tak, jak kilkuletnie dziecko w Boże Narodzenie oczekujące na Świętego Mokołaja



I chociaż mój narzeczony na początku podchodził do sprawy adopcji szczurasów nieco chłodniej niż ja, mówiąc ściślej szczurki nigdy nie były jego pasją, to teraz poświęca im mnóstwo czasu i nawet sam, własnoręcznie szyje im hamaczki

A teraz słów kilka o samych szczurkach. Oczywiście są przeurocze, przekochane, najcudowniejsze i w ogóle naj naj naj, czego się zapewne domyślacie, ale dośc już słodzenia

Diego- czarnuszek z białym brzuszkiem, typ berkshire, nieco mniejszy i drobniejszy niż Poker, mały budowniczy, uwielbia buszować w trocinkach, drzeć gazety i budować z nich tajemnicze piramidy, przytulne norki i dziwne bunkry


Poker- klasyczny kapturek, coraz okrąglejszy bo to wielki łasuch, jego ulubione zajęcie to szamanie, nie jest wybredny, wręcz przeciwnie, pochłania wszystko choć jego przysmakiem są ziarenka słonecznika, a potem najedzony i szczęśliwy kokosi się z upodobaniem w polarkowym hamaczku, drzemie leniwie na półeczce lub odpoczywa w miseczce po jedzonku


Obecnie jesteśmy na etapie oswajania szczurasów z mieszkankiem, wypuszczamy je z klatki tak często, jak tylko się da, ale nie jest łatwo bo poza klatką, ulubionym zajęciem chłopaków jest obgryzanie tapet, a tych niestety nie da się w żaden sposób zabezpieczyć

Sytuacja jest o tyle trudna, że jest to mieszkanie wynajmowane więc jego właściciel nie będzie zbyt zachwycony specyficzną ozdobą ścian

To tyle na razie o naszych miziastych kumplach. Jak tylko dam radę to postaram się wrzucić fotki szczurasów.
