marlenkowe pysiolki :)
: śr mar 31, 2010 6:36 pm
Jestem już jakiś czas na tym forum, dużo czytam, ale przyznam, że rzadko się udzielam
postanowiłam to zmienić, dlatego zakładam temacik moich pysiolków.
Na początek krótka historia już nieżyjących, ale stale obecnych w moim serduchu szczurków.
Po kilkunastu chomikach syryjskich i dżungarskim maleństwie, zdecydowałam się na szczura. Moja wiedza na temat gatunku, była wtedy ograniczona do kiepskiej jakości książek dostępnych w sklepach zoologicznych. Samiczka nazywała się Gabi, była prześlicznym czarnym kapturkiem, uwielbiała siedzieć w rękawie, była bardzo inteligentna i skoczna. Żyła ponad 3 lata i niestety nie miała towarzystwa. Parę lat po jej śmierci w moim domu pojawiła się Zorka.
Zora była niebieskim pysiakiem (jej zdjęcie mam w avatarze), miała niesamowity charakterek. Zawsze opanowana, zachowująca powagę, dystyngowana dama. Przy wypuszczaniu z klatki pierwszą rzeczą było przywitanie się z „pancią”, dopiero po odpowiedniej dawce pieszczot szła zwiedzać okolice. Była małym tchórzykiem ( a może to przejaw rozsądku
), gdy wdrapała się na jakąś wysoką półkę i bała się zejść, wbijała we mnie swoje błagalne, słodkie spojrzenie i trzeba było ściągać delikwenta. Nie była rozbrykanym dzieciakiem, bieganie za ręką czy inne zabawy absolutnie jej nie interesowały, wolała przesiedzieć pół dnia u mnie pod bluzą.

Niestety Zora miała sporo problemów zdrowotnych, zaczęło się od guzków, które okazały się ropniami gruczołu mlecznego, jednocześnie pojawił się dziwny guzek na ogonie, przez weta zdiagnozowany został jako krwiak, który sam się wchłonie. Niestety nie wchłonął się, pojawiła się martwica i ogon trzeba było ciachnąć.
Foto parę dni po operacji, Zorka w fatalnym stanie, ale dzielne znosiła wszystkie zabiegi.

Towarzyszką życia Zorki została Azumi, adoptowana z TOZ’u za pośrednictwem tego forum
. Ten stworek był zupełnym przeciwieństwem Zorki, ciapowata, „flaczasta”, wręcz lejąca się w rękach, niezwykle ciekawska i ruchliwa. Azumi była niestandardowym czarnym kapturkiem z ciemną kropką na brzuchu. Ten urwis nie umiał usiedzieć w miejscu, po wyjściu z klatki biegła sprawdzić wszystkie kąty, po tej kontroli mogła się przywitać i pobawić. Jej ulubionym zajęciem było zdzieranie tapety w rogach pokoju, w sumie ciekawe wzorki porobiła. Uwielbiała zabawy w berka z ręką, ganiała papierki ciągnięte na sznurku, miała lekką kleptomanie, dlatego często wyciągałam z klatki długopisy i inne rupiecie które udało jej się zwinąć. W czasie choroby Zorki, mój mały ciapek również mocno odczuwał całą sytuację, gdy parę dni po operacji wypuściłam je na wspólny wybieg, Azumi nie mogła zaprzestać iskania i lizania przyjaciółki. Mimo, iż Azumi była silniejsza fizycznie, Zora nie straciła swojej wyższej pozycji w ich małym stadku i nigdy nie doszło między nimi do żadnej większej kłótni.
Kilka zdjęć Azumiaka

i wspólnych


Na początek krótka historia już nieżyjących, ale stale obecnych w moim serduchu szczurków.
Po kilkunastu chomikach syryjskich i dżungarskim maleństwie, zdecydowałam się na szczura. Moja wiedza na temat gatunku, była wtedy ograniczona do kiepskiej jakości książek dostępnych w sklepach zoologicznych. Samiczka nazywała się Gabi, była prześlicznym czarnym kapturkiem, uwielbiała siedzieć w rękawie, była bardzo inteligentna i skoczna. Żyła ponad 3 lata i niestety nie miała towarzystwa. Parę lat po jej śmierci w moim domu pojawiła się Zorka.
Zora była niebieskim pysiakiem (jej zdjęcie mam w avatarze), miała niesamowity charakterek. Zawsze opanowana, zachowująca powagę, dystyngowana dama. Przy wypuszczaniu z klatki pierwszą rzeczą było przywitanie się z „pancią”, dopiero po odpowiedniej dawce pieszczot szła zwiedzać okolice. Była małym tchórzykiem ( a może to przejaw rozsądku



Niestety Zora miała sporo problemów zdrowotnych, zaczęło się od guzków, które okazały się ropniami gruczołu mlecznego, jednocześnie pojawił się dziwny guzek na ogonie, przez weta zdiagnozowany został jako krwiak, który sam się wchłonie. Niestety nie wchłonął się, pojawiła się martwica i ogon trzeba było ciachnąć.
Foto parę dni po operacji, Zorka w fatalnym stanie, ale dzielne znosiła wszystkie zabiegi.


Towarzyszką życia Zorki została Azumi, adoptowana z TOZ’u za pośrednictwem tego forum

Kilka zdjęć Azumiaka



i wspólnych


