Hehe Trochę w żarty to obrócę, może Żmijko stworzymy nową odmianę myszek bez uszek
A poważnie, to niestety widzę, że podobnie jak u mojego myszola. Idź koniecznie do weta i nie zrażaj się tym, że na początku pewnie rewelacji nie będzie i uszka będą jeszcze jakiś czas hmm... niezbyt ładnie wyglądały, będą strupki, będą dalej dopadały, ale w końcu się zatrzyma i poprostu to co zostanie się zagoi. Teraz Pan Mysz już nie traci uszek tylko ma czerwone i jak tylko widze że bardziej drapie zaczynam smarować. Tydzień już smaruje tym Pimafucortem i chyba powoli jest lepiej. Mam nadzieję, ale leczenie to długi, długi czas. Wszystkie te skórne paskudztwa długo się leczą...