Najukochańsza z malutkich labisów. Trafiła do mnie zupełnie przypadkiem, razem z 2 siostrami (też Wałeczkami). Całe życie męczyło ja zapalenie płuc na przemian z katarem, dostawała mnóstwo leków, powoli każdy z nich przestawał działać. czasami była mała napuszoną kulką, walcząca cały czas o oddech, ale zawsze wygrywała. miala niepohamowaną jak na tak biedne chore stworzonko chęć życia. widziałam, jak powoli nie daje już rady, a płuca przestają pracować. dziś znalazłam ją martwą na podłodze. mam nadzieję, że tam już nic Ci nie będzie doskwierać, śpij spokojnie[*] wiem, że zrobiłam wszystko, żebyś żyła jak najdłużej i najlepiej, ale to musiało się w końcu stać ...