Puszczanie w wymytych i pozmienianych wystrojowo klatkach (ich lub jej) na razie nie wchodzi w grę, bo dochodzi do bójek i obrony terytorium.
Wiec postanowiłam robić im spacerki w wannie. Wykładam polarowy kocyk i na początku przez 30 minut siedzę z Lusią ja, potem daję Korka, następnie zabieram Korka i daję Pyszczka. Dziś zauważyłam pierwsze oznaki tolerancji i przyjaźni pomiędzy Lusią, a Korkiem. Na początku ostrozność, puszenie się, a po chwili panna najwyraźniej podstawia się pod niego zadkiem, zagradza mu drogę, wchodzi na niego, iska go, przytula się, nawet razem trochę spali przytuleni. Panna jest w tym wszystkim nachalna i Korek czasem popiskuje, bo ma dość
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Co do Pyszczka sprawa jest trudniejsza. Na początku na swój widok stroszyli się, fukali i syczeli. Wyglądali jak kulki z zębami. Doszło do bójki i musiałam je porozdzielać, ale to było na terenie znamym chłopakom, więc teraz tego unikam i jest na razie tylko wspomniana wanna.
Zauważyłam u Lusi objawy "zakochania" względem Pyszczka. Podchodzenie, skradanie się, przymilanie, podstawianie, uległość. Jeśli się na nią puszy i jest gotowy do ataku ona odchodzi dalej, kładzie się, kładzie głowę na łapki i smutno na niego patrzy. Za chwilę znowu podchodzi, kokietuje go. Postawiłam klatki blisko siebie. Już się nie puszą, nie fukają. Wąchają się przez kratki, siedzą obok i się obserwują. Lusia jest bardziej wesoła, radosna.
Zdaje sobie sprawę, że łączenie trzeciego szczura jest bardzo trudne. Wierzę jednak, że się uda.
Proszę Was o pomoc, sugestię, może jakieś własne doświadczenia z takim łączeniem.
Pozdrawiam