Mam szczurkę od wielkanocnego piątku, jest niestety z zoologa i jest bardzo płochliwa. Dużo czasu zajęło mi samo przyzwyczajenie jej do klatki. W tym samym czasie też oswajam ją z moją starszą Jessy, więc stresu trochę, niestety, jest. Doszłam do wniosku, że najpierw je połączę, a potem zajmę się oswajaniem - a nuż starsza jakoś pomoże małej przekonać się do mnie. Pomijam już fakt, że dopiero teraz mała przekonuje się do dorosłej i nie ucieka na jej widok.
Co jakiś czas otwieram jej klatkę, gadam coś do niej i w ogóle, żeby się do mnie przyzwyczajała. Nie wyciągam jej na siłę, bo mi jej szkoda, już ti ak się stresuje

. No ok. Czasem ganiam za nią po całej klatce i kładę na ramieniu - ostatecznie zasypia, ale zostawia po sobie takie ilości kup, że bleeee... Postanowiłam otwierać drzwiczki i czekać, aż wyjdzie do mnie sama. I tu zaczyna się, ekhem, dziwny problem? Normalnie mała jest bardzo wesolutka, ma w sobie dużo energii, więc moją ręką się interesuje. Niestety za każdym razem, jak podchodzi do opuszków palców, zaczyna je gryyźć. Każdego po kolei. Jak się nie da, to jeszcze mocniej. Odnoszę wrażenie, że próbuje mnie zjeść, ale to już zaczyna boleć. Jak mogę uniknąć takiego obgryzania?