![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Od przełomu luty-marzec jestem właścicielką dwóch szczurkowych dam. To drugie szczurki w mojej historii, dawniej była samotnica Nadia (biało-brązowa kapturowa piękność), zeszła dawno już na zawał serduszka.
Obecne cuda to czarna z białym brzuszkiem Noir, nieśmiała nieco, chowała się w sporym stadku. Dołączyła do wziętej kilka godzin wcześniej Mist (prawdopodobnie husky, oczka ciemnoczerwone), która była samotnicą w sklepie, została ostatnia już dłuższy czas. Połączenie przeszło bez dużych zgrzytów. Czasem Mist jednak zachowuje się jak samiec (a jest to 100% samica), włazi na Noir od tyłu, próbuje kopulować (tak to wygląda), często też się kłócą, zwłaszcza o chlebek i dropsy (tu dziwne, że stroną inicjującą jest zwykle nieśmiała i potulna Noir). Zazwyczaj w "walce" wygląda, że Mist jest górą, ale to ona miewa strupki i zadrapania (zwłaszcza na karku).
Ale nie o tym mowa, bo tu dziewczyny się jakoś dogadują. problem przybył w niedzielę. Nazywa się Silver, jest prawdopodobnie rexem, jest szary z białym brzuszkiem, wibrysy mu się kręcą... Dobra, koniec zachwytów. Otóż Silver to samczyk. Ma jakieś 2 miesiące, a może i mniej, dopiero dziś zeszły mu jąderka. Dziewczyny są z miotów z początku roku.
Na razie siedzi w dużym transporterze, odizolowany od dziewczyn, bo jest za malutki. Transporter stoi blisko, by czuły swój zapach. Dopóki nie dotrze nowa klatka (większa o wiele, przystosowana do większej liczby szczurzastych), a ta ma dojść wraz z kurierem na koniec tygodnia, są w tej częściowej izolacji.
I oto main problem: jak, gdy dotrze klatka, połączyć dojrzałe panny z młodziutkim paniczem, coby nie polała się krew. Owszem, czytałam teorię, czytałam inne przypadki, ale jak wiadomo, każda sprawa jest inna. Może coś wymyślicie.