Diuneczka ;( [*]
: pn sie 08, 2011 11:06 pm
nie byłam w stanie napisać tego wątku wcześniej. chyba dalej nie pogodziłam się z Twoim odejściem.
pamiętam Cię jako maleńką kruszynę. jak pani w sklepie Cię nam wcisnęła i jak moje dziewczyny Cię łatwo przyjęły do stada. to było moje pierwsze łączenie, a Ty chyba o tym wiedziałaś i nie robiłaś żadnych problemów
od początku byłaś odważna i kochana, nie musiałam Cię oswajać, bo sama wchodziłaś na ręce i przy mnie zasypiałaś. a pamiętasz te wrzaski, jak postanowiłaś być alfką?
tłukłaś wszystkich równo.
ale co się stało, co Ci strzeliło do tej małej główki, że wpuściłaś do naszej historyjki to paskudztwo? męczył Cię od pół roku. miałaś go pod ogonkiem. pamiętam ten strach jak go po raz pierwszy wyczułam. i po raz drugi. i po raz trzeci, tym razem były dwa, tuż obok siebie. potem wrócił znów samotnie, ale Ty już byłaś słaba. miałaś już dość, prawda?
nie walczyłaś, a przynajmniej nie z takim zapałem jak wcześniej. byłaś marniutka i chudziutka, mogłam policzyć Twoje kostki biorąc Cię na ręce. ale Twoje oczka.. wciąż była w nich ta iskierka, moja maleńka, słodka kuleczka ze sklepu. jak mogłam dać takiej dziecinie odejść? w rzeczywistości miałaś pewnie 14 miesięcy, a w praktyce.. berbeciu, miałaś jakieś 2 miesiące!
w kołnierzu, po operacji puściłam Cię na biurko. pamiętasz jaka byłaś obrażona? za kołnierz, za to, że musisz siedzieć sama w chorobówce, bez stada? więc puściłam Cię na biurko. a Ty spryciulo od razu zeszłaś na podłogę i pobiegłaś do swojego stada, Moja Dzielna Alfko. skakałaś jak zdrowy szczur, którym przecież byłaś. tam w środku.
Kochanie, mam nadzieję, ze tego chciałaś. że chciałaś, abym pomogła Ci odejść. miałaś ranę po wycięciu guza i zaszyty odbyt, przeprowadzony w bok, przez co wydalałaś praktycznie ciecz. to wszystko zlatywało do tej Twjej nieszczęsnej rany sprawiając CI wielki ból, ja wiem.. ale czy na pewno chciałaś odejść?
wróć, proszę. bardzo tęsknię, a stadko nam się sypie. jak mam im wytłumaczyć, że odeszłaś? 
Diunka. Najdzielniejsza Alfka. Ukochana Przyjaciółka. odeszła 2.08.2011 po długiej i męczącej walce z paskudnym nowotworem, jeszcze trzy dni i byłaby ze mną rok.. leć aniołku, czekaj tam na mnie [*]
i widzisz? tyle po Tobie płakałam i obiecałam sobie, że już nie będę. a siedze teraz zasmarkana i zaryczana..
pamiętam Cię jako maleńką kruszynę. jak pani w sklepie Cię nam wcisnęła i jak moje dziewczyny Cię łatwo przyjęły do stada. to było moje pierwsze łączenie, a Ty chyba o tym wiedziałaś i nie robiłaś żadnych problemów


ale co się stało, co Ci strzeliło do tej małej główki, że wpuściłaś do naszej historyjki to paskudztwo? męczył Cię od pół roku. miałaś go pod ogonkiem. pamiętam ten strach jak go po raz pierwszy wyczułam. i po raz drugi. i po raz trzeci, tym razem były dwa, tuż obok siebie. potem wrócił znów samotnie, ale Ty już byłaś słaba. miałaś już dość, prawda?


Kochanie, mam nadzieję, ze tego chciałaś. że chciałaś, abym pomogła Ci odejść. miałaś ranę po wycięciu guza i zaszyty odbyt, przeprowadzony w bok, przez co wydalałaś praktycznie ciecz. to wszystko zlatywało do tej Twjej nieszczęsnej rany sprawiając CI wielki ból, ja wiem.. ale czy na pewno chciałaś odejść?


Diunka. Najdzielniejsza Alfka. Ukochana Przyjaciółka. odeszła 2.08.2011 po długiej i męczącej walce z paskudnym nowotworem, jeszcze trzy dni i byłaby ze mną rok.. leć aniołku, czekaj tam na mnie [*]
i widzisz? tyle po Tobie płakałam i obiecałam sobie, że już nie będę. a siedze teraz zasmarkana i zaryczana..