
Przedstawiam dwie roczne panny, które wczoraj z nami zamieszkały - Prozac i Melissa. Jak widać, udało nam się zawiązać bliższy kontakt już drugiego dnia razem.
Szczerze mówiąc, jestem dość mile zaskoczona. Jeszcze wczoraj uciekały na sam nasz widok do domku. Dziś już po nas łaziły, zwiedziły kieszenie, włosy, rękawy, właziły pod bluzki. Prozac znalazła i wytargała spod kaloryfera za łóżkiem skarpetkę współlokatora (my z Lubym mieszkamy tu dopiero od przedwczoraj). Nieco później doszła do wniosku, że to będzie świetne miejsce na schowek na jedzonko. Jako, że obie jesteśmy dość uparte, sucha bułka do ścierania ząbków wędrowała między klatką i kaloryferem - ja w jedną stronę, ona w drugą. Czuję, że zanosi się na dość wesołą przyjaźń.

/wyprzedzając pytania o oczko Melissy - są to małe strupki, których jeszcze nie daje mi przemyć. Miała je zanim je wzięliśmy, baby prawdopodobnie się lały i oberwało jej się od Prozac, która szefuje. Poza tym śpią w jednym hamaczku i łażą po sobie nawzajem - dziwię się, że się bardziej nie podrapały/



