Razem z Martini znalazła się u nas, gdy ich miła młoda pani nie mogła dłużej dziewczynek zatrzymać.

Piękna czekoladka o słodkim spojrzeniu, zżyta z niebieściaczkiem, ale przyjaźnie nastawiona do zasiedziałych wcześniej domowniczek. Czasami bywała zniecierpliwiona, ale to przecież każdemu się zdarzyć może…

Jej filozofia życiowa była niezbyt skomplikowana

Kochała jedzenie

picie



… i potrafiła o nie zawalczyć…

… lub wyprosić


Lubiła też spanie na piernatach i spanie w ogóle


Uwielbiała zabawy z piórkiem:


I miała hopla na punkcie srebrnej biżuterii :


… uwielbiała pieszczoty ludzkich dłoni i szczurzych ząbków; dla nich odsłaniała całe swoje nadobne ciałko, wyrzucając łapkę w górę jak w nazistowskim geście - nikt nie robił tego tak cudnie jak ona


Nikt też nie był w stanie zbliżyć się do niej w prędkości, z jaką „pobierała” przez okienko domku nakrętkę ze swoją porcją jedzonka. Choć zbyt pulchna, to przecież śliczna

a z łakomstwem było jej wyjątkowo do twarzy:



Robiła prześmieszne minki :



Niedawno świętowała swoje drugie urodziny

Dobrze nam z nią było i byłoby nadal, gdyby nie choróbska. Przeszła cztery operacje – odsunęły problemy w czasie, ale paskudne guziska były tak mega złośliwe, że nie dawały żadnych złudzeń co do zakończenia, niemniej jednak sporo odsunęły je w czasie.
Jeszcze trzy dni temu z szybkością zwinnej żmijki przytrzymywała miseczkę z żarełkiem, której ułożenie chciałam tylko poprawić.
I mogłoby się wydawać, że ten dzisiejszy obrazek

nie różni się przecież od tego, dawniejszego…

a jednak…

------------
Wczoraj straciła apetyt i wszystko szło kiepsko, nawet to co niegdyś ulubione…
W nocy nie było lepiej, nie zapragnęła jedzenia, a to u czekoladki było bardzo smutno wymowne… Próbowałam i próbowałam bez końca, dogrzewałam ją całą noc butelkami, gdy spała w domku, a kiedy nie było lepiej, pojechaliśmy do lecznicy po ostatnią pomoc. Na drogę kawalątko ulubionego dropsa i arbuza, za którymi przepadała – zjadła je nieśpiesznie, biedulka…
Zasnęła spokojnie, bez bólu
Bardzo będzie jej nam brak, ale wierzę, że tam – już wolna od ograniczeń, szczuplutka i szczęśliwa, jest już z Siostrzyczkami, odbiera pieszczoty Czarnulki i Dżumka pewnie też jest dlań bardziej łaskawa… I może Peanutka zasypia sobie spokojnie przy jej cieplutkim boczku…
I może – do zobaczenia, kiedyś…?