Strona 1 z 1
Sytuacja bez wyjścia...
: sob paź 22, 2011 10:21 pm
autor: Alma
Witam. Jestem tu po raz pierwszy, bo mam spory problem... Wy, jako doświadczeni hodowcy szczurów, być może będziecie znali jego rozwiązanie...
Albert to szczurek rasy dumbo. Kupiłam go w sklepie zoologicznym, jednak nie jako maleństwo. Był już prawie dorosłym szczurem. Dziś mija 4 miesiąc jak go mam. Ja zdążyłam go polubić, zależy mi na jego dobru i zdrowiu. Ale dla niego każdy człowiek (Ha! Każde stworzenie i każda rzecz!) to wróg, któremu pod żadnym pozorem nie należy ufać. Jest niezwykle agresywny. Gdy tylko ktoś wchodzi do pokoju on skacze na klatkę, a jego pyszczek przejawia zamiar mordu... Włożyć rękę do klatki, to jak włożyć rękę w ogień i liczyć, że nic się nie stanie... Nigdy nie miałam takiego zwierzęcia, żadne z moich obecnych zwierząt nie wykazuje oznak agresji. Mam bardzo poranione dłonie. Podobnie jak pozostali domownicy. On nie przebiera w środkach, potrafi nawet doskoczyć do ręki lub dłoni. Obstawialiśmy nawet opcję jakiejś choroby, może nawet wścieklizny, ale nie wykazuje pozostałych symptomów choroby. Z przykrością ogłaszam, że niestety muszę się go pozbyć. W domu są małe dzieci, nie mogę pozwolić, by coś im się stało i nie mam siły martwić się, że skoczy do gardła innemu naszemu zwierzęciu. Ale jak tego dokonać...? Z pewnością nikt go nie weźmie. Nawet jeśli ktoś się zdecyduje, gdy tylko po raz pierwszy go ujrzy zmieni zdanie. Nie sądzę bowiem, by swego nowego właściciela traktował inaczej. Z całą pewnością rzuci się również na niego. Zresztą nie oddam go do adopcji człowiekowi, który nie jest świadom o agresji szczura. Uśpienie wydaje się być jedyną opcją, ale nie wyobrażam sobie zrobić czegoś takiego zwierzęciu. Wyrzuty sumienia wypaliłyby mnie... Więc jestem tu, by szukać odpowiedzi na pytanie: Co mam z nim zrobić?
Pozdrawiam.
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: sob paź 22, 2011 10:37 pm
autor: Paul_Julian
Na poczatek - szczury nie chorują na wsciekliznę. Jesli dziki szczur zostanie ugryziony przez wsciekłe zwierzę - bardzo szybko umiera, bo to mały organizm.
Z Twojej sytuacji jest jedno wyjscie - kastracja szczurka.
Szczurek jest z zoologa, i stamtąd szczurki są niejako spaczone, i trzeba nad nimi sporo popracowac. Jak dziecko z sierocinca- nie ufają nikomu, i wolą ugryść zanim same zostaną ugryzione. W sklepie musza walczyć o miskę , stawić czoła chorobom i muszą być silne, bo inaczej zginą.
Ale to nie znaczy, ze nie da się ich ugłaskac
Wpisz w szukajkę tego działu:
agresywn*
Już na 1szej stronie masz taki temat
http://szczury.org/viewtopic.php?f=8&t=5526
Do szczurka możesz podchodzic w grubych rękawicach i popróbowac go oswajać jeszcze, przewracac na plecy i dominować. On wyczuwa Twój strach i to go utwierdza w przekonaniu, ze jest alfą i rządzi. Być moze ktoś go źle traktował wczesniej , czy oddał do sklepu z powodu agresji ? Z regły agresja powodowana hormonami pojawia sie w wieku kilku miesięcy i kastracja pomaga.
Oczywiscie możesz tez oddac szczurka, zrobic tutaj temat, ale myślę , ze warto spóbowac z rekawicą . A jesli nie bedziesz widziec efektów np. przez tydzień - wtedy iść na kastrację .
Uśpienie to bardzo zły pomysł , i dobrze , że zwróciłas sie tu o pomoc. Z kazdej sytuacji jest jakies wyjscie.
Szczurek potrzebuje kumpla tej samej płci, ale na razie moze lepiej zając sie jego agresją.
Piszesz, ze ogon był już dorosly. W jakim wieku był jak go brałas ze sklepu ?
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: sob paź 22, 2011 10:49 pm
autor: Alma
Sprzedawczyni nie była pewna, mówiła, że był przywieziony z innego sklepu. Zapewniała, że ma kilka miesięcy. Od czasu kupna sporo urósł.
Orientujesz się może ile kosztuje sterylizacja i jak bardzo ten zabieg jest ryzykowny?
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: sob paź 22, 2011 11:07 pm
autor: Paul_Julian
Mysle, że kastracja powinna kosztować ok. 50-100 zl, ale to musisz sie dowiedziec u weta. Tutaj
http://szczury.org/viewforum.php?f=13 masz spis polecanych wetów.
Jeśli chodzi o ryzyko, to jest to prosty zabieg. Kazda narkoza iniekcyjna niesie ryzyko, ale dla dobrego weta nie ejst problemem dobranie dawki. Jesli szczurek jest zdrowy, a wet dobry - niemal nie ma ryzyka. Bardzo rzadko zdarza sie, ze szczurek nie przezyje mimo dobrego zdrowia i dobrej opieki.
Jest jeszcze narkoza wziewna (droższa) i wtedy szczurka można wybudzić w kazdej chwili i jest bezpieczniejsza.
DObrze by było gdybyś wzięła ogona najpierw do weta do obejrzenia. Zdarza sie , ze agresja jest powodowana chorobą ( nie tylko jakąs psychiczną, czy neurologiczną , ale chocby zapalenia płuc) , ale w tym przypadku stawiam na tzw. złą przeszlość.
Tu
http://szczury.org/viewtopic.php?f=8&t= ... =kastracja masz jeszcze o samej kastracji.
Spróbuj jeszcze popracowac troszke nad nim, zawsze to lepiej jak sie uda bez kastracji.
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: sob paź 22, 2011 11:17 pm
autor: Alma
Szukam pomocy już od dłuższego czasu i rozmawiałam z ludźmi, którzy radzili mi, bym oddała go pod opiekę człowieka, który już wcześniej hodował szczury i ma w tym spore doświadczenie. Szczur z urazem psychicznym to ciężki przypadek, a ja dotąd hodowałam jedynie ptaki, psy gończe i myśliwskie, świnki morskie i chomiki. Nie mam w szczurach doświadczenia. Nastawiłam się głównie na oddanie i rozmawiałam z człowiekiem, który odda w dobre ręce szczurze maleństwa. Zdecydowałam się na przygarnięcie dwóch.
Jednak pozostaje jedno pytanie. Sądzisz, że ktoś zdecyduje na adopcję Alberta?
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: sob paź 22, 2011 11:27 pm
autor: Paul_Julian
Nie wiem, czy ktos się zdecyduje. Na pewno będziesz musiała opisac jego zachowanie w temacie o oddaniu.
Są osoby, które maja doswiadczenie i sobie poradzą.
Myślę, ze o wiele łatwiej jest zrobić kastracje i potem połączyc go z 2ma młodszymi ( jak troszke podrosna oczywiscie). Albo wykastrować i wtedy oddać. Albert na pewno tez sie męczy, jak jest caly czas taki zdenerwowany i w napięciu.
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: sob paź 22, 2011 11:37 pm
autor: Alma
Bardzo dziękuję ci pomoc, twoje porady z pewnością mi pomogą, rzuciły inne światło na zaistniałą sytuację. Wcześniej nikt nie wspomniał o kastracji. Gratuluję doświadczenia.
Pozdrawiam.
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: sob paź 22, 2011 11:47 pm
autor: Paul_Julian
Dzięki, ale spora częśc to wiedza z forum

Poczytasz, poobserwujesz ogoniaste to sama też sie szybko nauczysz. tym bardziej jesli masz doswiadczenie z innymi zwierzakami. Szczury nie róznią sie az tak bardzo pod względem zachowania (psy też przeciez mogą byc agresywne z wielu powodów).
Mam dwóch kastratów, ale trafili do mnie, bo mam babskie stadko. MIałem też szczurki ze sklepu, gryzące ( wprawdzie samice), udalo sie je oswoić.
Nie miałem kastrowanych samców ze wzgledu na agresję, ale jak czytam, to sa po tym sukcesy. 4 miesiące na oswojenie to sporo, ale jesli sie boisz i nie masz doswiadczenia, to jest o wiele trudniej.
Może ktoś jest z Twojego miasta i może przyjśc i poobserwować zachowanie Alberta . I absolutnie nie pozwalaj szczurkom na kontakt ze zwierzakiem innego gatunku, bo szczur może zagryść, nawet jesli nie jest agresywny.
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: ndz paź 23, 2011 7:24 am
autor: mikanek
Alma
powodem agresji u samca może być też jedynie burza hormonalna. Niekoniecznie gryzienie świadczy o chorobie mózgu czy jakiejś wrodzonej złośliwości szczura. Proszę Cię daj mu szansę i wykastruj. Sama miałam teraz taki przypadek, szczur atakował bez powodu, chociaż widział że z mojej strony nic mu nie grozi . Kastracja automatycznie wyeliminowała problem jego agresji. Szczur stał sie zupełnie normalny, wesoły, zaczepialski ale w pozytywnym sensie. Nic a nic nie gryzie i nie musiałam stosować do niego po zabiegu żadnych metod dominacji z rękawicą. Po prostu jak ręką odjął wszystko co złe przeszło. Spróbujcie tego, a w przyjaciela chyba warto zainwestować trochę grosza. Nie widzę skąd jesteś no ale w 200 zł to powinnaś się zmieścić już z kastracją wziewną

Re: Sytuacja bez wyjścia...
: ndz paź 23, 2011 8:06 am
autor: Alma
W najbliższym czasie wybieram się do weterynarza (dr.wet. Antoni Krakowski) na czyszczenie zębów u psa, więc zapytam o kastrację. Szukałam odpowiedzi u przeróżnych źródeł, bo nigdy nie spotkałam się z tak agresywnym zwierzęciem... Zaważyłam delikatną poprawę w jego sposobie odbierania ode mnie pokarmu. Kiedy daje mu kawałki owoców bierze je powoli i nie patrzy na mnie, ale jeszcze kilka tygodni temu wyrywał jedzenie z mojej dłoni, patrząc mi w oczy, po czym szybko uciekał do kryjówki. Jadnak w dalszym ciągu chowa jedzenie.
Nikt w domu z całą pewnością nigdy go nie skrzywdził, więc nie ma powodu by czuć się zagrożonym.
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: ndz paź 23, 2011 11:02 am
autor: smeg
Wet od psów niekoniecznie będzie się znał na gryzoniach i może nie podjąć się operacji. Najlepiej poszukać lecznicy sprawdzonej pod względem leczenia szczurów, w dziale "Weterynarze" może znajdziesz coś polecanego w Twoim mieście

Re: Sytuacja bez wyjścia...
: ndz paź 23, 2011 11:53 am
autor: Alma
To nie jest weterynarz od psów. Leczy zarówno duże ssaki jak i małe. Leczę u niego również świnki morskie.
Re: Sytuacja bez wyjścia...
: ndz paź 23, 2011 12:44 pm
autor: Paul_Julian
Zapytaj od razu czy wykonywał takie zabiegi i z jakim powodzeniem. Jesli powie np. ' ooo, szczur na pewno nie przezyje" to uciekaj, bo często taki wet po prostu nie potrafi dobrać dawki. Jak pisałem wyżej, może się zdarzyć , ze zdrowy szczur nie przezyje, ale to naprawdę wyjątki.
W domu nikt go nie skrzywdził, ale wystarczy, ze ktoś go oddał z jednego sklepu do drugiego, że pokaleczył węza , który miał go zjeść. Że miał zaburzone hormony, a ktos zamiast go wykastrować, to go oddał.
Niewykastrowany szczur, jesli potrzebuje tego zabiegu , jest ciągle zdenerwowany i rozdrazniony. To tak jakbyś Ty miała non stop PMS. I nawet jesli ktoś miło sie do Ciebie odezwie , to warkniesz, a potem żałujesz , bo przeciez nie chcialaś.