Staruszek
: czw lis 17, 2011 11:17 am
Wyjechałam na tydzień za granicę i w tym czasie stan Majorka bardzo się pogorszył. Mało jadł, był ospały, zasypiał w dziwnych miejscach, coraz gorzej chodził... Myslałam, że może tęskni za mną, ale wróciłam we wtorek i zobaczyłam, że naprawdę jest źle. Na moich rękach trochę się ożywiał, nawet wrąbał cały duży kawałek marchewki, ale widać było, że nie ma sił.
Od wczoraj cieknie mu krew z noska. Myślę, że umiera, zadzwonię dziś do lekarza i zapytam co o tym sądzi. Ale wydaje mi się, że będę musiała go uśpić. Ma równo 2lata. Jest mi ciężko, bo to pierwsze zwierzątko, którym zajmowałam sie tylko ja! Ja go przyniosłam do domu, ja mu kupiłam klatkę i wszystkie bajery, zmieniałam mu ściółkę, woziłam do lekarza, bawiłam się z nim i przekonałam całą rodzinę do niego.
Martwię sie o tą krew z noska, ktoś miał podobnie?

Od wczoraj cieknie mu krew z noska. Myślę, że umiera, zadzwonię dziś do lekarza i zapytam co o tym sądzi. Ale wydaje mi się, że będę musiała go uśpić. Ma równo 2lata. Jest mi ciężko, bo to pierwsze zwierzątko, którym zajmowałam sie tylko ja! Ja go przyniosłam do domu, ja mu kupiłam klatkę i wszystkie bajery, zmieniałam mu ściółkę, woziłam do lekarza, bawiłam się z nim i przekonałam całą rodzinę do niego.
Martwię sie o tą krew z noska, ktoś miał podobnie?
