
Stadko składa się z sztuk trzech: psa i dwóch szczurków. Wszystkie płci żeńskiej.
Ze względu na "staż" w domu, zacznę od psiny. Zainteresowanych wyłącznie szczurami muszę rozczarować, o nich będzie duuużo później.
Zorka, bo tak się wabi, jest mieszańcem. "Krótka" historia skąd ona w ogóle się u mnie wzięła...
Od zawsze chciałam mieć psa. Zawsze jednak były jednak jakieś przeszkody. W końcu jednak zapadła decyzja-bierzemy psa ze schroniska. Jak głupia wchodziłam co dzień na stronę łódzkiego schroniska i oglądałam zdjęcia psów szukających domów. Upatrzyłam sobie jedną sunię, miała być moja, ale obowiązywała ją kwarantanna. 2 tygodnie czekania. Cóż jednak były 2 tygodnie w stosunku do tych wszystkich lat marzeń o psie!
Wreszcie, pamiętam jak dziś, to był 09.09.2008, pojechaliśmy do schroniska. Znalazłam upatrzoną sunię w boksie przy samym wejściu, zostaliśmy głośno obszczekani. Rodzinka nie była nią zachwycona, ale ja się uparłam. Jednak z przyzwoitości chciałam zobaczyć co jeszcze skrywa schronisko.
Nie wiem czy każde schronisko tak wygląda, jednak łódzkie na pewno nie jest zbyt "ciekawe". Niesamowity smród i mnóstwo zwierząt, dużo biegających luzem psów, każdy ze smutkiem w mądrych oczach. Płakałam jak bóbr, że nie mogę zabrać ich wszystkich...
Na pytanie o młode psy, ale nie koniecznie szczeniaki (pierwotnie miał być to pies koło 1 roku) pewna pani "schroniskowa" pokazała nam mały kojec z 2 psiakami w środku. Jakieś bliżej nieokreślone kundelki, jeden nieco jamnikowaty, ze względu na niskie zawieszenie. Ale pies. Mama ze względu na solidarność płci uparła się na sunię. Drugim psem okazała się sunia. Tak słodkiego i "przylepnego" psiaka jeszcze nie widziałam. Już wiedziałam, że ona będzie moja, a ja jej. Nieważne było, że przyjechałam po innego psa (na szczęście tamta sunia również znalazła dom, co uspokoiło moje sumienie), musiała być ta!
Jako kompletni laicy łyknęliśmy haczyk, że "ona już dużo nie urośnie", ma jakieś 7-8 miesięcy. Klamka zapadła, pies został nam sprzedany za kilkanaście zł (psów dużo, ale nie ma nic za darmo), zaszczepili ją, kazali nie kąpać przez pierwsze tygodnie (to było straszne, bo cuchnęła niemiłosiernie) i już jedziemy z nowym psiakiem do domu.
Tak wyglądała mała Zorka:

Podczas pierwszej wizyty okazało się, że psina ma ok. 4 miesięcy, a więc urosła. I to znacznie.
Przez pierwsze miesiące (!) w domu w ogóle nie było widać, ani słychać, że mamy psa. Zorka była niesamowicie wystraszona, cicha, nieśmiała, ale lgnęła do człowieka. Nie gryzła kapci, nie siusiała na dywan, nie ciągała za nogawki. Nie umiała warczeć, ani szczekać. Naprawdę, ten pies na początku nie szczeknął ani razu (potem "nauczyła" ją szczekać sunia sąsiadów)! Do tej pory nigdy nie zniszczyła niczego w domu, nie nabrudziła, można więc powiedzieć, że trafiliśmy na złotego psa

A teraz kilka zdjęć, żeby wszyscy mogli podziwiać mojego ślicznego psiaka:
Na początek " najlepsze zdjęcie dekady":

Teraz "słodki sen":

I jeszcze "wakacyjny relaks":

Na razie tyle, jeśli chodzi o psa. Na pewno jednak będę Was jeszcze zamęczać różnymi historiami z życia Zorki.
Przejdźmy do ogoniastych...
Ciurki to dwa przepiękne Dumbolce. Przyszły na świat 24.09.2011. Zostały ochrzczone przez ich "tatusia" Nathana, nazywają się Agatka i Śnieżka. Przyjechały do mnie 07.11.2011 z Lublina. Mogę powiedzieć, że te ogony widziały więcej Polski niż ja

Oprócz tych dwóch uroczych panienek dostało mi się jeszcze na przechowanie Funię i Rozalię. Jakiś tydzień później odebrała je ich nowa właścicielka, Sylwia. Pojechały z Nią do Warszawy.
Dziewczyny nadal są dość płochliwe, oprócz tego bardzo spokojne i delikatne, jednak rozkręcają się coraz bardziej. Oswojone w zasadzie już były, do nowego miejsce z łatwością się przyzwyczaiły. Teraz poznają coraz to nowe zakamarki mojego pokoju, chociaż ciągle nie odważyły się zejść na podłogę, kursują tylko na linii biurko-łóżko.
Mimo, iż są śliczne i urocze i w ogóle cudne, nie lubią być fotografowane. Zaraz się chowają, więc zrobienie im zdjęć graniczy z cudem (zwłaszcza dotyczy to Śnieżki). Oto kilka starszych już zdjęć, zrobionych im niedługo po przyjeździe (niektórzy może już je widzieli

Agatka:


Śnieżka:
(zza krat)


I panie razem:

To na razie tyle. Zdjęcia będą stopniowo dorzucane. Jest też jeszcze sporo nieopowiedzianych historii o moich zwierzakach. Na pewno ciąg dalszy nastąpi...