Strona 1 z 2

Stinky

: pn paź 04, 2004 8:08 am
autor: Ania
Był bardzo trudnym szczurem, doastałam Go jako już całkiem dojrzałego szczura, miał może od 3 do 6 miesięcy... w laboratorium karmią tak dziwnie, że właściwie wszystkie szczury wyglądają tak samo od pewnego pułapu wiekowego i na prawdę ciężko jest określić wiek szczura.
Pierwsze dni z życia towarzyskiego relacjonowała mi Aś - to Ona podarowała mu jego pierwszą i ostatnią w życiu kąpiel, to Ona mówiła mi jak się zachowuje, przesyłałą zdjęcia... wtedy też powstało imię. Dziewczyny, dzięki którym Stinkuś do nas trafił - nadały śmierdziuszkowi imię na cześć jego zapaszku, jeszcze długo długo w pokoju czuć było kiedy Stinky się załatwiał ;)
Nie miał łatwego życia, ktoś musiał go w tym laboratorium bardzo skrzywdzić, Stinky miał prawdopodobnie postępującą chorobę psychiczną na tle nerwowym. Nie wiem, swego czasu próbowałam dociekać ale chyba nigdy się nie dowiem i chyba też już nie chciałabym wiedzieć, co maleństwiu takiego strasznego zrobiono, że mimo wielu prób - po prostu nie chciał dać się oswoić.
Zwierzak jak nie chciał z człowiekiem - tak i z innymi szczurami też żyć w zgodzie nie chiał. Ś.P. bezpłodną Kasię zamęczył tak, że trzeba było bidulkę przenieść do innej klatki, po pewnym czasie ugryzł George-a w pachwinę a Bubu tak mi sterroryzował, że ten też zaczął gryźć, ostatecznie o Samotności Stinkiego zadecydował fakt, że oswojony i zawsze ufny Bąbel zaczął robić pod siebie gdy tylko próbowałam wyjąć Go z klatki.
Tak mijało życie Stinky-ego, całe życie sam, sam w klatce.
Stinky był bardzo ale to bardzo inteligentnym szczurem, już po kilku dniach załapał, że:
1. Zapach jedzenia = zejście na najniższe piętro
2. Zejście na najniższe piętro = jedzonko na najwyższym piętrze
3. Zatrzaśnięcie drzwiczek klatki = można ruszyć z powrotem na górę po świeże jedzonko
Zwierzak tylko 2 razy był'poza klatką. Raz, gdy odważył się z niej wyjść sam - biegał po łóżku kilka minut i sam wrócił do klatki - więcej wychodzić nie chciał, nie wiem czemu. Drugi raz, gdy sam sobie otworzył klatkę i pobiegał trochę dookoła niej, potem wrócił, wszedł na najwyższe piętro i się nie ruszał.
Wiedzieliśmy, że jego pochodzenie może wiele mówić, szczur miał małe szanse na długowieczność, co tu ukrywać, najbardziej bolało jednak to, że w razie jakiejkolwiek choroby - nie było go jak leczyć.
W ostatnich dniach dostawał już same papki, nie miał siły gryźć ale miał ogromną wolę życia. Jadł przygotowane przeze mnie warzywno-mięsne papki i gerbery, nie radził sobie z przełykaniem nie rozmiażdżonego jedzenia. Ostatnie dni spędził też na samym dole, na stojąco, opierając się o domek - tak też przysypiał - bo o spaniu nie można mówić. Ja sypiałam razem z nim i budziła się gdy On się przebudzał albo On się przebudzał jak ja się budziłam.
30.09 nie mogłam już patrzeć na to wszystko, On miał wyraźnie dość, spadał z domku, sprawiał wrażenie, jakby było mu obojętne, że po drodze zsuwania się zaczepiał ząbkami o kraty, potrafił tak trwać. Bolało go coś a ja nie umiałam mu pomóc. Podałam mu rozkruszoną tabletkę psychotropową. Tabletki te brała moja babcia na silne bóle występujące przy raku jelit, żołądka i trzustki. Nie znam nazwy, wiem tylko tyle, że 1/4 potrafi uśpić człowieka na całe 2 dni. Stinky dostał 1 i 1/4 dawki. Po pół godzinie leżał spokojnie, oddychał normalniej, oczy miał oddalone ale wolne od bólu. Po godzinie od podania leku przestraszyłam się, że Stinky będzie tak leżał dniami aż odejdzie z głodu, nie dałam rady. U lekarza dostał 3 cm szcześcienne (potrójną dawkę) narkozy. Zasnął natychmiast.
Leży sobie teraz spokojnie przy korzeniach Orzecha Włoskiego pod czujnym okiem psa...

Stinky

: pn paź 04, 2004 9:10 am
autor: Elf
Aniu, tak strasznie mi przykro....
Bardzo dobrze ze dostał ostatecznie zastrzyk, teraz śpi spokojnie i nic go juz nie boli.
Miał naprawde dobre życie u Ciebie, bo miał życie...
Myśle, ze pomimo tego, ze nie chcial się oswoić, czuł sie bezpieczny, bo w laboratorium to wiadomo jak jest.
Trzymaj sie teraz, czas leczy rany - choć to truizm, to wiem ze działa, bo mi tez powoli przechodzi po stracie Ash.
Przytulaj swoje ogony teraz mocno to pomoże.

Stinky

: pn paź 04, 2004 9:59 am
autor: sauatka
:(

Stinky

: pn paź 04, 2004 11:02 am
autor: olka
tak mi przykro... :cry: :cry: :cry:

Stinky

: pn paź 04, 2004 11:41 am
autor: bronka
Aniu, współczuję Ci tych doświadczeń i trudów. Wiem jednak, że nikt, a na pewno nie ja, nie byłby w stanie dać mu lepszego domku i tylu uczuć.

Stinkuś, Tobie życzę puchowych chmurek. Jak dobrze, że teraz możesz swobodnie oddychać...

:cry:

Stinky

: pn paź 04, 2004 11:57 am
autor: Beeata
Tak zwani naukowcy zgotowali Stinkiemu straszny los .Musial bardzo byc skrzywdzony przez nich skoro znienawidzil a jednoczesnie bal sie wszystkiego co zywe. Moze nie spedzil wesolo swojego zycia w samotnosci,ale mial swiety spokoj.Nie musial zyc w glodzie i cierpiec przez nawiedzonych naukowcow. Mam nadzieje ,ze Stinkus spotkal sie z moim Paciorkiem i razem teraz hasaja te 2 super inteligentne szczuraski .
Kurcze...mialam slabosc do Stinkiego i bardzo przezywam jego odejscie .Przypominal mi Paciorka ,mojego sp.dzikuska:(((

Stinky

: pn paź 04, 2004 11:59 am
autor: Aga
:cry:

Stinky

: pn paź 04, 2004 12:08 pm
autor: moni
Stinky miał z Wami takie życie, jakiego życzę każdemu szczurowi wyciągniętemu z laboratorium.
Nie miał niewiele większej od siebie klateczki, nie musiał spać na kratkach jak nie chciał, miał dużo najlepszego jedzonka.Nikt już nie sprawiał mu bólu.
Byłam w tej zwierzętarni z której wyciągnięty został Stinky, chłopaki Palatiny i moja Ziuta.Nie zapomną nigdy widoku małych, przestraszonych szczurków kulących się w głębi klatki na widok człowieka.
Stinky mimo tego co go spotkało odszedł będąc szczurem szczęśliwym i nikt mu już tego nie odbierze.
Trzymajcie się.

Stinky

: pn paź 04, 2004 12:13 pm
autor: Ania
Dzięki

Stinky

: pn paź 04, 2004 12:51 pm
autor: roenna
:( bardzo mi przykro...

Stinky

: pn paź 04, 2004 1:36 pm
autor: krwiopij
nie wiem, co powiedziec... stinkus mial u was najlepsze zycie, jakie mogl dostac po swojej mlodosci w laboratorium... mial dom, milosc i opieke i to chyba najbardziej sie liczy... trzymajcie sie...

Stinky

: pn paź 04, 2004 1:42 pm
autor: Mada
Bardzo mi przykro Aniu. Dobrze że Stinki trafił do takiej osoby jak Ty. Podziwiam Cię za upór i wielkie serce.

Stinky

: pn paź 04, 2004 2:17 pm
autor: pestka4
:cry: :cry: :cry:

Stinky

: pn paź 04, 2004 3:11 pm
autor: martwa
..dokładam świeczuszkę, na parapecie, z widokiem na las :(

Stinky

: pn paź 04, 2004 3:52 pm
autor: ESTI
Kochana...Ty wiesz, że ja jestem z Wami i współczuje...:cry:

A Stinkuś już wolny, szczęśliwy i radośnie biegający z innymi ogonkami w szczurzym niebie.
:(