Witam. Wczoraj urodziły się maluszki. Jest ich 5, mamusia jest w wieku ponad 2,5 zgodnie tym co mówił wet nie powinna mieć już ona młodych dlatego zdecydowałam się na zakup samczyka. Niestety wyszło tak, że jednak rodzinka się powiększyła. Tatuś obecnie przebywa u mojego przyjaciela. Niestety mam problem.

Melka jest szczurkiem po wylewie, a także ma paraliż prawostronny (często przewraca się na prawą stronę) około 2tygodni temu zaczął jej rosnąć guzek po lewą tylną łapką który obecnie jest wielkości małej piłeczki kałczukowej. Byłam z nią u weta kilka dni temu i pytałam czy to coś poważnego . Pani dotor odrzekła mi, że raczej nie, ale można wykonać badanie USG niestety stwierdziła, że jeżeli Melcia już i tak poważnie chorowała to lepiej nie wykonywać badania tylko ją dobrze obserwować (podkreślam w tym miejscu że szanowna Pani Doktor nie stwierdziła ciąży u samiczki a jednak po 4dniach od wizyty pojawiła się gromadka). W związku z tą całą sytuacją chciałabym zapytać czy samiczka w tym wieku jest jeszcze w stanie opiekować się dzieciakami? Mela jest w stosunku do mnie bardzo ufna i pozwala mi włożyć rękę do klatki jednak jak tylko wejdę do pokoju ona usilnie próbuje się wydostać z klatki i zamiast trzymać małe w kupie ona rozwala je po całej klatce. Czy to jest normalne? Ogólnie to maluszki są strasznie zimne i takie oklapłe z tych 5 w sumie to 2 wyraźnie okazują, że mają się dobrze. Bardzo bym prosiła o szybką odpowiedź i ewentualną poradę w przypadku koniecznej mojej interwencji. Z góry dziękuję
