Mam kilka rad z doświadczenia dla nieletnich (przyszłych) posiadaczy:
Jeśli chodzi o zgodę na zwierzęta, to na moich rodziców zawsze działało przekonywanie, że się jest odpowiedzialnym. Zatem: pilnowanie obowiązków domowych, nie zawalanie szkoły itd. Jak rodzic widzi, że gary 3 dni nie pozmywane, chociaż bez przerwy cię o to prosi, a 1 z klasówki niepoprawiona, to w życiu nie uwierzy, że zwierzakiem będziesz się opiekował odpowiedzialnie i nie zapomnisz go nakarmić albo że klatka nie będzie śmierdzieć 2 tyg, bo tobie się nie będzie chciało jej sprzątnąć. Rodzice zwykle boją się głupich pomysłów swojego dziecka oraz tego, że zwierzę będzie zabawką, która po paru dniach się znudzi albo ucieknie, a dziecko o tym zapomni. Moja mama miała dosłownie takie same lęki, szczury biegające w nocy po domu itd. Nic tu się nie poradzi, tylko trzeba robić pozytywny PR - i sobie, i szczurom.
Zatem:
- odpowiedzialność i dojrzałość - na wszystkich frontach. Nie migamy się, nie szukamy wymówek, nie przeczekujemy, aż ktoś coś zrobi za nas. Pokazujemy, że potrafimy obiecać coś i to spełnić, rozumiemy znaczenie obowiązku. Jasne, że sprzątanie szczurowi klatki bywa brudnym i męczącym zajęciem, ale mniej więcej podobnie brudne i męczące bywa zmywanie, prawda? Więc - nie musisz tego lubić. Ale musi być jasne, że rozumiesz, dlaczego należy to robić (i nie, nie dlatego, że mama krzyczy).
- wiedza - pokaż rodzinie, że wiesz, czym będziesz się opiekować, jak karmić i co robić, gdy zwierzątko zachoruje itd. Rodzic się uspokoi, gdy zobaczy, że masz większą wiedzę od niego. Nie zaszkodzi, jeśli podkreślisz swoje zaangażowanie pokazaniem forum lub kupionych książek. Jeśli znasz kogoś, kto dobrze opiekuje się szczurami i może służyć pomocą, warto o tym wspomnieć (rodzice nie będą czuli, że w przypadku kryzysu ty wpadniesz w histerię i zalejesz się łzami, a problem będzie na ich głowie)
- dobre stosunki z rodzicami (krótkoterminowe podlizywanie się typu przekupstwo czekoladkami raczej nie wystarczy)
- uczciwość - nie obiecuj, że szczur się oswoi w 2 minuty, będzie żył 5 lat, bawił z kotem i nigdy nie sprawi kłopotu. Rodzice być może już się od kogoś nasłuchali historii o pogryzionych ubraniach i zasikanych rzeczach. Powiedz uczciwie, że wiesz, z jakimi kwestiami trzymania zwierzaka się wiąże, ale obiecujesz dyscyplinę (np. szczura bierzesz na ramię tylko w starych ubraniach, których ew. zasikanie czy pogryzienie nie stanowi dramatu). Przyznaj się, że być może niewiele jeszcze wiesz o szczurach i o tym, jak to wyjdzie w praktyce, ale podkreślaj, że MYŚLISZ o tym, DOWIADUJESZ się, SZUKASZ dobrych rad i pomocy etc.
Te rady tyczą się też sposób, które postawiły rodzica przed faktem dokonanym. Nie czekajcie biernie, aż rodzicom minie złość i przyjmą postawę pełną rezygnacji - przekonujcie ich do swojego pomysłu.... nie zaszkodzi też przyznać się do błędu, jakim było sprowadzenie im nowego domownika bez konsultacji. Bo to jest błąd, nawet nie z uwagi na ich reakcję, ale z uwagi na sam fakt, że to ich dom i mają prawo decydować, kto i co się w nim znajdzie. Naturalnie są sytuacje awaryjne, gdy trzeba zwierzaka po prostu ratować, a rodzicami martwić się później. Ale nawet wtedy miejcie na uwadze ich uczucia i okażcie szacunek. Nie zarzucajcie od razu bezduszności i braku serca, jeśli rodzic ma obiekcje. Raczej włączcie go w proces decyzyjny, przy zastrzeżeniu, że to WY wnosicie propozycje i pomysły. Jeśli odrzucacie pomysły rodzica, podajcie kontrargumenty, nie reagujcie emocjonalnie. Ogólnie należy rodzicom pokazać, że nie jest się bezmyślnym dzieciakiem, który przyniósł do domu zwierzę pod wpływem impulsu i nie wie sam, co robić dalej.
Tak na dobrą sprawę każde zwierzę wymaga podobnego przygotowania gruntu. A i kiedy będziecie już dorośli i samodzielni, nadal będzie was to obowiązywać, tylko tym razem będziecie negocjować z samymi sobą: czy szczur mi nie zniszczy mieszkania? Czy z mojej niewielkiej pensji zdołam pokryć koszty weterynarza, kupić dobrą klatkę? Czy właściciel wynajmowanego lokum nie zareaguje nagłym żądaniem eksmisji? Czy współlokator nie jest uczulony? Tym razem koszty i zmartwienia będą już w 100% po waszej stronie, mama nie przybiegnie na pomoc, a czasem szkoda...
