Sonia [*]
: śr paź 31, 2012 11:54 pm
Musiałam TO zrobić ;(
Po 3 tygodniowej walce z nowotworem, podjęłam decyzję o eutanazji...
Codziennie dostawała leki, które zahamowały rozwój nowotworu, ale była coraz słabsza, dzisiaj miała problemy z oddychaniem.
Sonia (siostra Emci) była moim najdzielniejszym szczurem - jako młoda szczurzyczka miała zapalenie ucha, miała przez to wiele komplikacji. Po zastrzykach dostała martwicy, przez to kolejne przykre przeżycia. Do końca życia miała zaburzenia z równowagą, ale świetnie sobie z tym radziła, była bystra i zaradna. Przy usuwaniu martwych części skóry weterynarz powiedział, że nigdy nie widział takiego szczura - cały czas cierpliwie i spokojnie siedziała. Była niesamowicie grzeczna, tak jak by wiedziała, że to wszystko dla jej dobra. Zawsze jako pierwsza się wyrywała, żeby wyjść z klatki, była taka kochana, bardzo lubiła jak ją wyjmowałam...
Tak się okropnie czuje przez to, że nic nie mogłam zrobić, na pewno liczyła, że jej jakoś pomogę...
Niestety... znowu ta cholerna bezsilność...
Po 3 tygodniowej walce z nowotworem, podjęłam decyzję o eutanazji...
Codziennie dostawała leki, które zahamowały rozwój nowotworu, ale była coraz słabsza, dzisiaj miała problemy z oddychaniem.

Sonia (siostra Emci) była moim najdzielniejszym szczurem - jako młoda szczurzyczka miała zapalenie ucha, miała przez to wiele komplikacji. Po zastrzykach dostała martwicy, przez to kolejne przykre przeżycia. Do końca życia miała zaburzenia z równowagą, ale świetnie sobie z tym radziła, była bystra i zaradna. Przy usuwaniu martwych części skóry weterynarz powiedział, że nigdy nie widział takiego szczura - cały czas cierpliwie i spokojnie siedziała. Była niesamowicie grzeczna, tak jak by wiedziała, że to wszystko dla jej dobra. Zawsze jako pierwsza się wyrywała, żeby wyjść z klatki, była taka kochana, bardzo lubiła jak ją wyjmowałam...

