Nasza przygoda zaczęła się parę dni temu, po tym jak znaleźliśmy ogłoszenie o adopcji. Heinrich, bo tak właśnie nazywa się nasz ulubieniec, trafił do nas z rodziny zastępczej po tym jak został odebrany wraz z bratem od nieodpowiedzialnych ludzi. Jako że ponoć się gryźli, Heinrich tym sposobem trafił do nas w czwartek, 8 listopada. Tyle historii, pora na konkrety.
Nazywam się Heinrich, mój właściciel wybrał mi bardzo dziwne imię, choć i tak brzmi lepiej niż Adolf...
Rzekomo mam trochę ponad dwa miesiące, uwielbiam świeże pomidory, oddawać mocz na moich właścicieli (nie, nie za imię


