Regulamin forum Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Nasza Hiacynta zachorowała Niektórzy pewnie ją pamiętają -to ta mamusia, która została znaleziona z całą gromadką na śmietniku. Pojawił się ropień w pyszczku, który w błyskawicznie zmasakrował jej pyszczek i zniszczył oczko. Hiacynta straciła sporą część pyszczka. Prawdopodobnie wet popełnił błąd, że jej od razu tego nie przebił, tylko poprzestał na antybiotyku. Inny wet zrekonstruował jej pyszczek, operacja trwała strasznie długo 9jak ją zostawiłam o 15:00 to wet mi ją wydał dopiero o 18:40), ale udało się. Rekonstrukcja pyszczka zakończyła się pełnym sukcesem. Tylko znów jest problem... rekonstrukcja odbyła sie w poniedziałek, a we wtorek znów pojawił sie zapach ropy Wet zrobił jej dziurkę na szwie, zmienił antybiotyk. Teraz oprócz antybiotyku w zastrzykach, ma taki biały do wstrzykiwania do tej rany.
Psychicznie Hiacynta znosi to dobrze, ale jest obolała -wiadomo. Mniej je, dajemy jej miękkie jedzenie. No i strasznie się o nią boimy Dziś znów idziemy do kontroli, jutro też...
Bo umrzeć to zbyt mały powód, żeby przestać kochać
W Waszym temacie, gdzie liczy się zwłaszcza malutka, jakoś niezręcznie było mi zadać pytanie, ale jeśli ten temat powstał to : mogłabyś napisać szerzej na czym polegała ta rekonstrukcja pyszczka ?
Chyba nie ja jedna po raz pierwszy słyszę o takim zabiegu u szczurka, a przynajmniej tak nazwanym...
Czy lekarz zastąpł czymś ubytki w kości lub innych tkankach ? Czy dotarł do ogniska zapalnego ? bo przy tendencji ropni do rozlewania się i przemieszczania, w dodatku w obrębie czaszki wydaje się bardzo trudne, ale pierwszorzędne przed jakąkolwiek rekonstrukcją ?
Myślę o Hiacyncie, i tak mi źle, że musi przechodzić przez tyle bólu Trzymam kciuki za malutką !
Na początku też myślałam, że wet pobierze jej tkankę z jakiegoś innego miejsca, ale on to zrobił inaczej. Ponaciągał jej skórę tak, by zakryć otwarte rany i zszył. Nie wiem jak tego dokonał, bo nie było już znacznej części pyszczka, ale starczyło skóry na zakrycie całego. Zszył jej też oczko, bo straciła je przez ten ropień. Jak zostawiłam tam Hiacyntę o 15:00, to wydali mi ją dopiero o 18:40. Pyszczek wygląda trochę inaczej, prawdopodobnie powstał jej przez to trochę krzywy zgryz, więc być może będzie trzeba podcinać ząbki. Przed zabiegiem przeczyścił jej wszystko, ale teraz mam wątpliwość czy na pewno dotarł do ogniska zapalnego, ponieważ wczoraj znów zaczęło być czuć ropę. Dziś też troszkę czuć, ale mniej niż wczoraj. Akurat wczoraj był inny wet, ale przeczyścił jej pyszczolek i zrobił dziurkę na szwie, który i tak zresztą zaczął puszczać. Przestało być czuć aż tak ropę. Z jednej strony nie wiem, czy nie za wcześnie ta rekonstrukcja, ale z drugiej zniszczenia były już tak duże, że lada dzień, a mogłyby już być nieodwracalne –gdyby np. pękł nosek. Przeraża mnie, że do tego wszystkiego doszło w tydzień, przez który Hiacynta codziennie była na antybiotyku. A być może wystarczyłoby, gdyby wet u którego zaczęliśmy ją leczyć, przebił ropień Dlaczego o tym nie wiedziałam, że trzeba przebić… Teraz Hiacynta ma dwa antybiotyki –jeden podskórny, a drugi do rany w pyszczku.
Teraz jest inny problem –szwy zaczęły puszczać W piątek będzie mieć poprawiane.
Straszne to jest. Nie wiem, czy jest sens poprawiać te szwy, może lepiej, gdyby rana jednak była otwarta? Czy to nie jest niepotrzebne męczenie? Dlaczego tak się stało Nie wiem co robić….
Wklejam zdjęcia przed i rekonstrukcją i po, wykonane w dzień operacji. Pokazują z jakich zniszczeń można dokonać rekonstrukcji. Zdjęcia przed rekonstrukcją są drastyczne.
Ze mną: Gizmo, Frodo, Gus, Loki oraz pies Brutus i paput Hektor Za Tęczowym Mostem [*]: Edzio, Fredzio, Tarzan, Hedor, Gex, Radarek, Twix, Leon, Lestat, Kovu, Maniek, Dan, Winnie, Castiel[/color]
bosze no nie dziwne takie coś u takiego malucha no straszne poprostu jak ją musiało boleć ta wyrwa w pysiu biedny maluszeczek ojej jak strasznie mi jej szkoda jest, no ale faktycznie pozaszywał ją i jakby lepiej co nie ? lepiej ? ona je coś ?
Za TM : Marysia Tutuś Kleo Gucio Mała Mi uciekła ... Melina ma się dobrze w nowym domku
Matko kochana..ja również pierwszy raz słyszę o takich metodach. Biedactwo nacierpi się strasznie...i od razu pojawiają się pytania..na ile skuteczne są te zabiegi i czy to właściwe postępowanie..czy nie lepiej dla niej wybrać inną drogę?
Szczególnie, że ropień wciąż tam jest i zjada ją od środka
Ze mną:Mary,Serduszko,Brie,Odyseja i IliadaHS,Berta,Xavi W sercu:Meggy,Pampuszek,Fibi,Rossa,Vilemo,Sasha,CelicaSR,Lexi,SeventhHeaven,Delicja,Izzie,Lily,Muffinka,FoxyLady,Brook,Brandy,
Shandy,Lucynka,Whisky,Bajka,Daisy,Morelka,Impala,Tessa,Tequila
Na razie walczymy, psychicznie ona jest w niezłej formie, jak na takie cierpienia. Tylko tak sie zastanawiam, czy wet dobrze postępuje, skoro wciąż jest tam ropa... Czy na pewno trzeba poprawiać szwy... ?
Bo umrzeć to zbyt mały powód, żeby przestać kochać
napisałam ci w twoim temacie, ze najsampierw trzeba pozbyc sie stanu zapalnego bo on tam wciąż jest, co z tego ze jest zaszyta i nawet nieźle to wygląda jak zaraz znów bedzie trzeba ją rozprówać :/
moze zasięgnij porady innego weta ?
Za TM : Marysia Tutuś Kleo Gucio Mała Mi uciekła ... Melina ma się dobrze w nowym domku
Znowu u Ciebie w stadku paskudzwo ropne w glowce
Tez myślę, ze może trzeba by np. zadzwonić do Medicavetu w W-wie, zapytać ? Poprosić, czy mozesz zadzwonic w trakcie wizyty u swojego weta. I wtedy Twój wet by relacjonował to co widzi.
Wg mnie nie można na razie tego zamykać , dopóki tam jest ropa. Może jakiś dren? Chociaż jak będzie dren to sie moze zrobić przetoka. To jak ze zwykłym ropniem. Jak go zatkasz, to zaczyna sięgać w gląb. Zgadzam sie z Akzi.
Jeśli to tak szybko postępuje, to wet może zrobi pod wziewką czyszczenie z ropy i pozostawienie przetoki, a Ty będziesz kilka razy dziennie przepłukiwać Rivanolem czy czymś co wet zaleci, wstrzykując do środka ze strzykawki (bez igły oczywiście).
Oprócz antybiotyku do zwalczenia ropnia rzecz jasna
Gdyby jeszcze szybko było wiadomo, jakie to bakterie, bo działanie antybiotykiem na chybił - trafił
I też bym się skłaniała ku diecie uniemożliwiającej namnażanie się paskudztwa
Mocne kciuki za małą Hiacyntę, nie poddawajcie się, bo ma tak wielką wolę walki!
w Oazie mojej myszce, która miała ropień koło ucha, wetka wszystko wyłyżeczkowała pod narkozą, wsadziła sączek z lekami na parę dni, podawaliśmy antybiotyk, po ropie ani śladu, a rokowanie było ostrożne.
bez szczurków... ze mną 2 króliki, 3 szynszyle, 3 świnki morskie, 2 psy, kot, kogut.
za TM: 45 szczurzych duszyczek..
jeśli ropień z pyszczka dotarł aż do oczka tak żeby je zniszczyć to musiał drążyć głęboko
konsultacja na pewno się przyda, bo to sprawa nie tylko robienia tego co medycznie można, ale przede wszystkim tego przez ile szczurka fizycznie może przejść...