"To" jest dalej takiej samej wielkości, ale myszonkowi zaczęła lecieć krew z noska. Ma trochę zaschniętej krwi na obszarze między noskiem a "ustami". Obchodzę się z nim jeszcze delikatniej niż kiewdyś- nie mogę go wyciągać, a jak mu sm,arować to muszę w rękawicach.
Mam w domu maść Clotrimazolum ( choć nie wiem skąd).
Wet jeszcze powiedział ( zapomniałam dopisać) że on sam nie wie co to jest- to może być grzyboica, zapalenie mieszka włosowego, wrzód.
To zaufany wet, więc wiem, że nie kręci. Nic ode mnie nie wziął, posmarował Jumperka jakąś mazią podobno ją jodyny i powiedział, żeby kupić Rivanol i tym go smarować.
Narazie nie ma żadnych rezultatów, ale to dopiero drugi dzień.
Mam nadzieję, że nic mu nie będzie, a jeśli nawet, że uda się to wyleczyć.
