
Mamusia... mamusia Córeczki, która po niej odeszła, Mamusia wszystkich miotów Glutkowych... W poniedziałek był termin zabiegu usunięcia gruczolaka i sterylka w Warszawie... Wszystko było dobrze, ładnie przyjęła wziewkę, ładnie się obudziła, była ruchliwa. Godzinkę i pół jeszcze po zabiegu posiedziała... Kiedy był już czas powrotu do Łodzi, spokojnie leżała. Czasem chciała wyjść z transporterka. Zdejmowaliśmy jej kołnierzyk i mój chłopak ją pilnował żeby nie ruszała szwów ale i tak się z nimi nie interesowała.
Kiedy już minęliśmy tabliczkę "Łódź" sprawdziłam czy jeszcze oddycha, patrzę i patrzę, ledwo musiałam uważać na drodze, chłopak patrzył czy oddycha, więc ja ją dotknęłam, podniosłam, okazało się że odeszła

Przyczyny nie znam... na drugim forum większość podejrzewa że pewnie miała ukrytą wadę genetyczną serduszka...
Leć Mamusiu do swoich 11 dzieci, leć! Leć do swojej Córeczki!