Jego brat nie chciał go dopuścić do miseczki z jedzeniem... Co Młodzian podszedł, to go starszy odstraszał. Nawet nie wiem jak to opisać, Nemo wydawał z siebie dziwne dźwięki (coś jak zgrzytanie zębami?) i tak jakby się stroszył, a jak byli blisko siebie to się rzucał na małego ale maluch szybko czmychał do rury. Dwa dni mój maluszek nic nie jadł ani nie pił (do poidełka też go nie dopuszczał), nawet jak dawałam im osobne miseczki po dwóch różnych stronach klatki to Nemo stał na "czatach". Nie udało mi się ich wyjąć z klatki, bo Nemo mnie gryzł do krwi a Młodzian się chował i uciekał przed ręką. Mojej koleżance udało się wyciągnąć agresora i wzięła go do siebie. Już jest spokój, Młodzian się do mnie w minutę przyzwyczaił i zaczął jeść i pić jak szalony

Ja mu chciałabym sprawić towarzystwo, ale boję się że znowu trafię na jakiegoś agresywnego, którego się będzie bał. Chociaż jeszcze nie jestem doświadczona w szczurzych sprawach, staram się nadrabiać... Brusik cały czas siedzi ze mną, wydaje mi się spokojniejszy i żarłoczny, a nawet chętny do zabawy

Nemo podobno też się dobrze czuje u koleżanki

Widocznie nie byli dla siebie pisani
