Fred (25.06.2013) & Floyd (28.07.2013)
: śr lip 31, 2013 9:46 am
25 czerwca odszedł Fred. Mój ukochany Fred. W ostatniej chwili swojego krótkiego 1,5-rocznego życia z trudem doszedł do moich rąk, położył się na nich i...odszedł
Długo walczyliśmy z chorobą, niestety tę walkę przegraliśmy.
Pozostał jego braciszek Floyd. Próbowałam zastąpić mu Freda, poświęcałam każdą wolną chwilę, aby nie odczuł tej samotności tak bardzo, w końcu został sam...Potrzebował mnie. Nigdy wcześniej nie wtulał się tak bardzo, nigdy wcześniej nie był aż tak spragniony pieszczot.
Jednak przyszedł moment wakacji, na które nie mogłam zabrać mojego maluszka. Oddałam go pod opiekę babci, która dawała mu tyle samo miłości, rozpieszczała go wręcz! Codziennie dzwoniłam, pytałam jak się czuje. Babcia zapewniała mnie, że jest super, ładnie je, spaceruje po mieszkaniu, miziany jest. Po powrocie z dwutygodniowego urlopu od razu wyruszyłam do babci, wpadłam do mieszkania, poleciałam do klatki...pustej. Myślałam, że biega gdzieś po mieszkaniu, śpi pod kołdrą, co tak bardzo kochał. Babcia wyprowadziła mnie z błędu. Powiedziała "Floyda już nie ma. Umarł w nocy." Nie mogłam uwierzyć, nadal nie mogę. Nie potrafię dojść do siebie. Czuję ogromne wyrzuty sumienia, że zostawiłam go, że nie zdążyłam się z nim pożegnać, że może gdybym przy nim była, nadal by żył! Że może tęsknił, może czuł się samotny i odrzucony przeze mnie...
Floyd odszedł 28 lipca.
Dołączył do swojego braciszka. Tak bardzo mi przykro, smutno i źle...
Kocham Was Okruszki!!!!![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
Pozostał jego braciszek Floyd. Próbowałam zastąpić mu Freda, poświęcałam każdą wolną chwilę, aby nie odczuł tej samotności tak bardzo, w końcu został sam...Potrzebował mnie. Nigdy wcześniej nie wtulał się tak bardzo, nigdy wcześniej nie był aż tak spragniony pieszczot.
Jednak przyszedł moment wakacji, na które nie mogłam zabrać mojego maluszka. Oddałam go pod opiekę babci, która dawała mu tyle samo miłości, rozpieszczała go wręcz! Codziennie dzwoniłam, pytałam jak się czuje. Babcia zapewniała mnie, że jest super, ładnie je, spaceruje po mieszkaniu, miziany jest. Po powrocie z dwutygodniowego urlopu od razu wyruszyłam do babci, wpadłam do mieszkania, poleciałam do klatki...pustej. Myślałam, że biega gdzieś po mieszkaniu, śpi pod kołdrą, co tak bardzo kochał. Babcia wyprowadziła mnie z błędu. Powiedziała "Floyda już nie ma. Umarł w nocy." Nie mogłam uwierzyć, nadal nie mogę. Nie potrafię dojść do siebie. Czuję ogromne wyrzuty sumienia, że zostawiłam go, że nie zdążyłam się z nim pożegnać, że może gdybym przy nim była, nadal by żył! Że może tęsknił, może czuł się samotny i odrzucony przeze mnie...
Floyd odszedł 28 lipca.
Dołączył do swojego braciszka. Tak bardzo mi przykro, smutno i źle...
Kocham Was Okruszki!!!!
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)