Nie tylko samczyki znaczą teren posikując. Moja Helenka (8-9 mies.) olewa równo wszystko po czym chodzi, często również mnie. Ale nie przeszkadza mi to, ona po prostu już tak ma. Siurów nie jest dużo, parę kropli to tu, to tam. Nie zostawiają plam na meblach (fotele itp.) i na ciuchach. Nie mają zapachu, a przynajmniej ja nie zauważam (mocz samców niekastrowanych miewa zapaszek). Nie brzydzi mnie to również. Za to na porządne siuranie, takie z kałużą, moja Helka grzecznie wraca do klatki i grzecznie leje w hamaki i szmatki

. Zresztą Zośka też. Od początku tak mają, że nie kupkają i nie leją (nie licząc posikiwania) na wybiegach. Raz się zdarzyło, że Helenka podczas biegania zaparkowała tyłem w kącie pokoju, pokręciła kuprem i patrząc mi na bezczelniaka prosto w oczy nalała wieeelką kałużę. Aż było słychać siuranie, taki pogłos na panelach był

. Ale to było jedyny raz. Kup nie zbierałam po mieszkaniu nigdy. Do podsikiwania często trzeba się przyzwyczaić. Niektóre szczury tak mają. Dla miłośnika szczurków to nie będzie problem.
