To mój pierwszy post. Najpierw krótki opis moich zwierzątek: Mam 2 młode samiczki szczurów 6-ty dzień już. Niestety z zoologika (za późno trafiłem na forum). Początkowo chciałem 1-go ale popatrzyłem na nie jak się bawią i szczęśliwie pomyślałem, że 1-mu będzie smutno jak ja pójdę do pracy... Więc poprosiłem 2. Co ciekawe sprzedawczyni zapytała się, czy chcę parkę (!!!) a ja na to (jakoś intuicyjnie chyba...), że wolałbym je rozmnażać w sposób odpowiedzialny a obecnie mam za małą wiedzę, więc chciałbym 2 samiczki. Aktualnie czytam to forum codziennie, zwłaszcza wszelkie faq i "abecadła". Oswajam szczurki metodą po dobroci, czyli pierwszy dzień przyzwyczajały się do klatki bez mojej ingerencji itd... W klatce jest moja stara podkoszulka (to też na intuicję...). Od 2-go dnia jako smakołyk stosuję jogurt Jogobella gruszkowy (wyczytane tu na forum

Teraz odnośnie problemu. Dzisiaj ok. 2-giej w nocy ta mniejsza, bardziej oswojona szczurka wyszła na drzwiczki klatki. Kiedy podsunąłem jej rękę itd okazało się, że nie chce jeść, nie rusza się z miejsca, jakby się trochę trzęsie, oczy na wpół jakby za powieką i co charakterystyczne trajkocze (zębami?) jak traktor. Nie boi się ręki ale to raczej tak jak np. chory gołąb. Myślę sobie, druga w nocy a ona jakby chora czy coś... Czułem, że jeśli ją tak zostawię to być może do rana coś jej się stanie... Podjąłem więc decyzję, że trzeba ją trochę na siłę ratować więc wziąłem ją delikatnie do ręki i przeniosłem pod koszulę na swoją klatkę piersiową po czym przykryłem kołdrą. Zasada 3xC - Ciepło, Ciemno, Cicho.... Wygrzewała się kilkanaście minut, przestała trajkotać po kilku minutach po czym wyszła spod kołdry na poduszkę, obeszła mi głowę i ku mojemu zadowoleniu wróciła spowrotem pod kołdrę się grzać. Kilka razy słyszałem coś w stylu kichnięcia. Po paru minutach poszła pod klatkę. W międzyczasie tamta większa szczurka była ożywiona i szukała tej mniejszej najpierw we wszystkich kątach klatki potem na łóżku. Po paru minutach "trajkotanie" wróciło więc powtórzyłem numer z chowaniem pod kołdrę. Po paru minutach szczurka wróciła do klatki, zagrzebała się w podkoszulce i chyba poszła spać. Rano spała jak zabita, ale w końcu jak już wyszła to zachowywała się całkiem normalnie, czyli jak zwykle, wchodziła na rękę itp. Tak jakby w nocy nic dziwnego się nie stało. Acha, na prawej łapce na wysokości jakby łokcia od wewnętrznej strony jest czerwony strupek. Obejrzałem ją dokładnie i więcej strupków nie ma co wskazywałoby raczej na jakiś uraz (po walce?) niż chorobę. Sierść ma błyszczącą, wogóle wydaje się wyglądać normalnie. Teraz śpią. Część czasu spędzają razem przytulone a część osobno. Gdzieś tak po połowie 50/50 %.
Czy spotkaliście się u swoich młodych szczek z podobnym zachowaniem w sensie trajkotania, dziwnego (odstraszającego) wyrazu twarzy, drżenia, brak apetytu i nietypowe nieuciekanie, które rano ustąpiły całkowicie?