2 starsze + 1 młodszy = prośba o rady
: ndz sty 05, 2014 11:55 pm
Witajcie,
przede mną pierwsze w życiu łączenie, jestem dziś dopiero po pierwszej próbie, mało udanej i mimo, że czytałam o łączeniu, to każdy przypadek wydaje się inny, więc postanowiłam napisać. Może ktoś podzieli się swoim doświadczeniem, które będzie pomocne.
Mam dwa szczury, które są u mnie już prawie półtora roku (Bobi i Wolfi). Było ich na początku trzech, od pół roku są we dwójkę. To bracia, więc od zawsze razem. Od dwóch tygodni jest z nami Speedy, który ma ok. pół roku. Jego przeszłość jest mało znana, więc jest taka możliwość, że zawsze był sam. Speedy przez dwa tygodnie mieszkał osobno, bo leczył się z robali. Dziś wet stwierdził, że jest czysty i gotowy do łączenia.
Przygotowałam miejsce nikomu nieznane (tzn. łóżko jest znane, ale prześcieradło wypachniłam bardzo mocno), wszystkie szczury wypachniłam także, odsunęłam się i wypuściłam. Na początku powoli się obwąchały. Potem trochę się poprzesuwały i zamarły w dosyć bliskiej odległości od siebie, tylko trochę niuchając. Nagle Bobi i Speedy zakotłowali się, Speedy zapiszczał i odbiegł. Bobi po kotłowaniu się ze Speedim od razu przerzucił się na swojego brata (!), ale to trwało dosłownie sekundę. Zobaczyłam, że Speedy trochę kuleje, a Wolfi ma zmierzwioną sierść, więc podeszłam, żeby obejrzeć nogę Speediego i czy żaden nie ma ran. Wszystko wyglądało ok.
Potem chłopaki znów zamarli, ale w większych odległościach od siebie. I tak trwali i trwali... Potem znowu zaczęli do siebie podchodzić. Bobi i Wolfi cały czas mieli najeżoną sierść, przy ich wielkości z daleka wyglądali prawie jak koty, a Speedy miał najeżoną sierść i tak jakby stał na wysokich nogach, był cały naprężony. Gdy chłopaki się do niego zbliżali - piszczał, fukał i się podnosił. Bobi próbował wsadzać głowę pod niego (co to oznacza?). Bobi i Wolfi robili też coś takiego, że spychali Speediego z łóżka, idąć na niego bokiem lub samym tyłkiem.
Skończyło się tak, że Speedy zaczął rozpaczliwie zeskakiwać na podłogę w stronę swojej klatki. Strasznie piszczał, gdy go zabierałam z powrotem na łóżko. Trochę wbrew temu, co tu jest napisane, wzięłam ich wszystkich na kolana. Wtedy miałam wrażenie, że chłopakom już jest wszystko jedno, chodzili sobie po kolanach, ale Speedy był cały czas naprężony i piszczał.
Zakończyłam akt pierwszy, wymieniłam wszystkie mebelki w ich klatkach i postawiłam je przodem do siebie. Było ok, wąchali się przez kratki, ale bez emocji.
Po jakiś dwóch godzinach kusiło mnie, żeby spróbować jeszcze raz. Speedy od razu uciekał (w moją stronę lub wręcz na mnie), a chłopaki go gonili. Nie wiem w sumie z jakim zamiarem, bo go nie dogonili...
_____
Po tym długim opisie:
- wiem, że pewnie coś zrobiłam nie tak, proszę o litość... i wiem, że łączenie będzie trwało.
- czy macie podobne doświadczenia? jakieś rady?
- czy generalnie zmuszać ich do kontaktu? wszystkie sposoby łączenia właściwie się do tego sprowadzają (ciasny transporter, metoda z wanną itd), a ja nie jestem przekonana, czy to na pewno dobry pomysł (może potem, jak już Speedy przestanie uciekać)
- mam też trzecią klatkę, w której nikt jeszcze nie mieszkał, czeka na nich trzech - czy wsadzać ich tam już? jest duża i ma dużo mebelków, więc jest obawa, że się pochowają od razu.
Z góry dziękuję za pomoc!
przede mną pierwsze w życiu łączenie, jestem dziś dopiero po pierwszej próbie, mało udanej i mimo, że czytałam o łączeniu, to każdy przypadek wydaje się inny, więc postanowiłam napisać. Może ktoś podzieli się swoim doświadczeniem, które będzie pomocne.
Mam dwa szczury, które są u mnie już prawie półtora roku (Bobi i Wolfi). Było ich na początku trzech, od pół roku są we dwójkę. To bracia, więc od zawsze razem. Od dwóch tygodni jest z nami Speedy, który ma ok. pół roku. Jego przeszłość jest mało znana, więc jest taka możliwość, że zawsze był sam. Speedy przez dwa tygodnie mieszkał osobno, bo leczył się z robali. Dziś wet stwierdził, że jest czysty i gotowy do łączenia.
Przygotowałam miejsce nikomu nieznane (tzn. łóżko jest znane, ale prześcieradło wypachniłam bardzo mocno), wszystkie szczury wypachniłam także, odsunęłam się i wypuściłam. Na początku powoli się obwąchały. Potem trochę się poprzesuwały i zamarły w dosyć bliskiej odległości od siebie, tylko trochę niuchając. Nagle Bobi i Speedy zakotłowali się, Speedy zapiszczał i odbiegł. Bobi po kotłowaniu się ze Speedim od razu przerzucił się na swojego brata (!), ale to trwało dosłownie sekundę. Zobaczyłam, że Speedy trochę kuleje, a Wolfi ma zmierzwioną sierść, więc podeszłam, żeby obejrzeć nogę Speediego i czy żaden nie ma ran. Wszystko wyglądało ok.
Potem chłopaki znów zamarli, ale w większych odległościach od siebie. I tak trwali i trwali... Potem znowu zaczęli do siebie podchodzić. Bobi i Wolfi cały czas mieli najeżoną sierść, przy ich wielkości z daleka wyglądali prawie jak koty, a Speedy miał najeżoną sierść i tak jakby stał na wysokich nogach, był cały naprężony. Gdy chłopaki się do niego zbliżali - piszczał, fukał i się podnosił. Bobi próbował wsadzać głowę pod niego (co to oznacza?). Bobi i Wolfi robili też coś takiego, że spychali Speediego z łóżka, idąć na niego bokiem lub samym tyłkiem.
Skończyło się tak, że Speedy zaczął rozpaczliwie zeskakiwać na podłogę w stronę swojej klatki. Strasznie piszczał, gdy go zabierałam z powrotem na łóżko. Trochę wbrew temu, co tu jest napisane, wzięłam ich wszystkich na kolana. Wtedy miałam wrażenie, że chłopakom już jest wszystko jedno, chodzili sobie po kolanach, ale Speedy był cały czas naprężony i piszczał.
Zakończyłam akt pierwszy, wymieniłam wszystkie mebelki w ich klatkach i postawiłam je przodem do siebie. Było ok, wąchali się przez kratki, ale bez emocji.
Po jakiś dwóch godzinach kusiło mnie, żeby spróbować jeszcze raz. Speedy od razu uciekał (w moją stronę lub wręcz na mnie), a chłopaki go gonili. Nie wiem w sumie z jakim zamiarem, bo go nie dogonili...
_____
Po tym długim opisie:
- wiem, że pewnie coś zrobiłam nie tak, proszę o litość... i wiem, że łączenie będzie trwało.
- czy macie podobne doświadczenia? jakieś rady?
- czy generalnie zmuszać ich do kontaktu? wszystkie sposoby łączenia właściwie się do tego sprowadzają (ciasny transporter, metoda z wanną itd), a ja nie jestem przekonana, czy to na pewno dobry pomysł (może potem, jak już Speedy przestanie uciekać)
- mam też trzecią klatkę, w której nikt jeszcze nie mieszkał, czeka na nich trzech - czy wsadzać ich tam już? jest duża i ma dużo mebelków, więc jest obawa, że się pochowają od razu.
Z góry dziękuję za pomoc!