



Puma, Pumka, Pumisia, Pumiszczę, Pumak szalony...
Sierpień/wrzesień (?) 2011 - 06.02.2014. Z nami rok i cztery miesiące
Zbyt krótko, skarbie...


Mieliśmy nadzieję, że jak zwykle pokażesz losowi język, niestraszne Ci były jego przeciwności. Ale tym razem to ja się poddałam, szans na całkowite wyleczenie nie było, a nie chcieliśmy Cię skazywać na brak normalnego życia w walce z cyklicznie odnawiającą się zmianą w pyszczku i powracającym bólem. Wierzę, że to rozumiałaś przy pożegnaniu i wybaczyłaś mi, że nie stanęłam ramię w ramię z Tobą, dzielna Wojowniczko... Zasnęłaś w moich dłoniach tak ufnie...
Jakże Cię pożegnać, kiedy wszystko w domu jest przesiąknięte pamięcią Twojej cudownej obecności? I nasze - pamiętające Ciebie - kolana, dłonie... serca..?

------------------------------
Puma przybyła do nas razem z Muffinką [*]. Dwie cudne samiczki zabrane ze schroniska, a przedtem - nadal ciężko mi w to uwierzyć - porzucone pod śmietnikiem.


Szybko piękniała i podobnie jak Muffinka okazywała się bardzo przyjaźnie do ludzi nastawionym szczurkiem










Ciekawski stworek i łasuch





Słodkie z niej było kukadło i cudna panienka z okienka



Dzielnie stawiała czoła wszystkiemu; temu, że po dawnych ogniskach zapalnych jej płuca w dużej części były martwe - z godnością znosiła inhalacje z nebulizatora. Nawet po amputacji nóżki nie straciła na waleczności


Moja promienna





Tyle twoich zdjęć... Ale cóż one tak naprawdę mogą o Tobie powiedzieć..?
To, co niewypowiedziane - w naszej pamięci i w sercach.
Pewnie już znowu za TM tulisz się z Muffinką i z Ułańską Fantazją. Czekaj tam, skarbie [*]



