Pamiętnik szczurzego 'taty' - czyli moja przygoda z ogonami.
: pn mar 17, 2014 9:52 pm
Skoro to dział 'Pogaduchy' i tutaj można pisać do woli postanowiłem spisać początek swojej przygody ze szczurami
Dzień 0 - piątek, 14 marca 2014r.
Od kilku tygodni mieszkam sam i coraz częściej myślałem o tym by załatwić sobie jakiegoś zwierza. Jednak patrząc na plan zajęć wiedziałem, że Pies odpada. Kot... powiedzmy, że wiem do czego te bestie są zdolne... Szczur... czemu nie ? Wypad do zoo'loga rozmowa ze sprzedawcą i decyzja zapadła - to będzie szczur. Szybki zwiad i jest - kuzynka nie ma czasu przejmować się swoim ogonkiem. Telefon i wstępnie umówiłem się na sobotnie popołudnie.
Dzień 1 - sobota, 15 marca 2014r.
Od rana siedzę i czytam. Dużo czytam i okazuje się, że to co do tej pory myślałem o szczurach to nawet nie ułamek tego czym są 'ogony'. Z głową pełną pomysłów jadę do Ciotki. Rozmowa, poznanie Pyzy i decyzja - wchodzę w to ! Po 21 byłem już z Pyzą w jej nowym domu. Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiłem to dwa prowizoryczne hamaki ze starej koszulki. To prowizoryczne upiększenie przypadło jej do gustu .
Dzień 2 - niedziela, 16 marca 2014r.
Dzień zmian, jedną z pierwszych był projekt 'wyposażenie' - w wyniku wycieczki do zoologa Pyza dostała do dyspozycji kilka ciekawych gadżetów - domek (jej ostoję i schronienie), miseczkę (a raczej karmik), gryzak oraz drabinkę. Później tego samego dnia szybki wypad do Praktikera, i zdobycie zarówno półek (co prawda sklejka, ale muszę przyznać, że Pyza dba o nie, a raczej jeszcze ich ani nie pogryzła, ani nie obsikała, ale co będzie później ?) jak i poszukiwania czegoś większego od jej obecnej 'kawalerki' oraz współlokatorki Mimo starań dzień zakończył się jedynie znalezieniem całkiem ciekawej oferty klatki ( w tym miejscu specjalne podziękowania dla użytkownika Flabella).
Dzień 3 - poniedziałek, 17 marca 2014r.
Paranoja. Obudziłem się o 6:20. Pierwsza myśl: "Cholera, a co będzie jak za kilka minut moje budzenie urządzi tutaj małą kakofonię dźwięków ? W pierwszym odruchu wyłączyłem wszystkie alarmy i wróciłem do łóżka, ostatnia myśl nim wróciłem do krainy snów była jednak mniej optymistyczna "Cholera, a co jeśli teraz nie wstan...ZzzZzzZzz"... Po chwili budzi mnie sms - to dziewczyna, która wystawiła ogłoszenie o klatce. Szybka rozmowa wstępnie udaje się zejść do ceny 70 zł, prysznic. Śniadanie dla Pyzy i na wydział. Chwilę przed 15 kolejny sms - pojawiają się trudności w kwestii klatki. Kilka sms'ów, papierosów i bluzgów później stoję pod drzwiami M. tam pierwszy raz zobaczyłem, że TA klatka to może nie był do końca taki super pomysł, ale słowo się rzekło - dopełniamy transakcji i wracam do domu. Tutaj byłem już pewien, że nie kupiłem klatki... to jest raczej coś a'la hangar, trochę poobijany, trochę pogięty, ale generalnie super. Choć widok Pyzy, dla której kuweta od nowego domku mogła by robić za basen olimpijski... No nie powiem mam mały dysonans decyzyjny i tak jak 'zabudowa' małej klatki poszła mi jak z płatka, tak TO stanowi nie lada wyzwanie innymi słowy - cel na jutro - załatwić młodej siostrę, wymyślić jak zagospodarować przestrzeń klatki 80x80x48 cm oraz nie zapomnieć o zajęciach na wydziale...
Na razie to tyle. Co będzie dalej ? Nie mam bladego pojęcia ^^ Jeśli kogoś to ciekawi niech wpada tutaj częściej, to samo tyczy się tych, którzy mają jakieś pomysły i aluzje co do 'gospodarki przestrzennej' lub znają kogoś kto szuka domu dla ogonka płci pięknej w Poznaniu
PS - nowa klatka to ten sam model co ten - http://www.zdrowyzwierzak.pl/product-po ... ieska.html - tyle, że mam 'zieloną' (dla mnie to raczej taki Olive Drab) kuwetę.
Dzień 0 - piątek, 14 marca 2014r.
Od kilku tygodni mieszkam sam i coraz częściej myślałem o tym by załatwić sobie jakiegoś zwierza. Jednak patrząc na plan zajęć wiedziałem, że Pies odpada. Kot... powiedzmy, że wiem do czego te bestie są zdolne... Szczur... czemu nie ? Wypad do zoo'loga rozmowa ze sprzedawcą i decyzja zapadła - to będzie szczur. Szybki zwiad i jest - kuzynka nie ma czasu przejmować się swoim ogonkiem. Telefon i wstępnie umówiłem się na sobotnie popołudnie.
Dzień 1 - sobota, 15 marca 2014r.
Od rana siedzę i czytam. Dużo czytam i okazuje się, że to co do tej pory myślałem o szczurach to nawet nie ułamek tego czym są 'ogony'. Z głową pełną pomysłów jadę do Ciotki. Rozmowa, poznanie Pyzy i decyzja - wchodzę w to ! Po 21 byłem już z Pyzą w jej nowym domu. Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiłem to dwa prowizoryczne hamaki ze starej koszulki. To prowizoryczne upiększenie przypadło jej do gustu .
Dzień 2 - niedziela, 16 marca 2014r.
Dzień zmian, jedną z pierwszych był projekt 'wyposażenie' - w wyniku wycieczki do zoologa Pyza dostała do dyspozycji kilka ciekawych gadżetów - domek (jej ostoję i schronienie), miseczkę (a raczej karmik), gryzak oraz drabinkę. Później tego samego dnia szybki wypad do Praktikera, i zdobycie zarówno półek (co prawda sklejka, ale muszę przyznać, że Pyza dba o nie, a raczej jeszcze ich ani nie pogryzła, ani nie obsikała, ale co będzie później ?) jak i poszukiwania czegoś większego od jej obecnej 'kawalerki' oraz współlokatorki Mimo starań dzień zakończył się jedynie znalezieniem całkiem ciekawej oferty klatki ( w tym miejscu specjalne podziękowania dla użytkownika Flabella).
Dzień 3 - poniedziałek, 17 marca 2014r.
Paranoja. Obudziłem się o 6:20. Pierwsza myśl: "Cholera, a co będzie jak za kilka minut moje budzenie urządzi tutaj małą kakofonię dźwięków ? W pierwszym odruchu wyłączyłem wszystkie alarmy i wróciłem do łóżka, ostatnia myśl nim wróciłem do krainy snów była jednak mniej optymistyczna "Cholera, a co jeśli teraz nie wstan...ZzzZzzZzz"... Po chwili budzi mnie sms - to dziewczyna, która wystawiła ogłoszenie o klatce. Szybka rozmowa wstępnie udaje się zejść do ceny 70 zł, prysznic. Śniadanie dla Pyzy i na wydział. Chwilę przed 15 kolejny sms - pojawiają się trudności w kwestii klatki. Kilka sms'ów, papierosów i bluzgów później stoję pod drzwiami M. tam pierwszy raz zobaczyłem, że TA klatka to może nie był do końca taki super pomysł, ale słowo się rzekło - dopełniamy transakcji i wracam do domu. Tutaj byłem już pewien, że nie kupiłem klatki... to jest raczej coś a'la hangar, trochę poobijany, trochę pogięty, ale generalnie super. Choć widok Pyzy, dla której kuweta od nowego domku mogła by robić za basen olimpijski... No nie powiem mam mały dysonans decyzyjny i tak jak 'zabudowa' małej klatki poszła mi jak z płatka, tak TO stanowi nie lada wyzwanie innymi słowy - cel na jutro - załatwić młodej siostrę, wymyślić jak zagospodarować przestrzeń klatki 80x80x48 cm oraz nie zapomnieć o zajęciach na wydziale...
Na razie to tyle. Co będzie dalej ? Nie mam bladego pojęcia ^^ Jeśli kogoś to ciekawi niech wpada tutaj częściej, to samo tyczy się tych, którzy mają jakieś pomysły i aluzje co do 'gospodarki przestrzennej' lub znają kogoś kto szuka domu dla ogonka płci pięknej w Poznaniu
PS - nowa klatka to ten sam model co ten - http://www.zdrowyzwierzak.pl/product-po ... ieska.html - tyle, że mam 'zieloną' (dla mnie to raczej taki Olive Drab) kuwetę.