6 tygodniowe maluchy + 2 letni samiec.
: pn maja 05, 2014 1:58 am
Czytałam podpięte tematy, FAQ oraz kilka ogólnych tematów znajdujących się w tym dziale. Jednak mam pewne obiekcje co do połączenia takich szkrabów ze staruszkiem. Tydzień temu dostałam od znajomej 3 maluszki (wypadek przy pracy, myślała, że samiec, który wzięła od sąsiadki jest wykastrowany). Dobrze się złożyło bo akurat szukałam kompana dla swojego prawie 2-letniego Sparky'ego. Jednak na razie nie doszło do połączenia. Powodów tego jest kilka. Między innymi rozmiar szczebelków w klatce Sparky;ego jest zbyt duży, maluchy przeszłyby bez problemu, a po drugie, "gó***" jeszcze za bardzo mnie nie znają.
Jeden z maluchów już w pełni się zaadaptował i mnie zaakceptował. Wchodzi na ręke, "całuje mnie" , ogólnie pieszczoch, drugi ma lekkie obawy, ale bez większych problemów da się go złapać, czy pogłaskać, trzeci natomiast to mały strachuś, jest bardzo ciekawski, podlatuje do otwartych drzwiczek i do mnie, ale widok, czy dotyk ręki działa na niego paraliżująco.
Na razie nie pozwoliłam na bezpośredni kontakt. Stawiałam ich klateczki obok siebie, dosypywałam im trochę trocinek z drugiej klatki, by poznały zapach, przysuwałam do klatki pojedynczo, by mogły się przez szczebelki obwąchać. Ani u maluchów, ani u staruszka nie było widać żadnych objaw agresji. Maluszki były bardzo zaciekawione, starszy raz był zaciekawiony, raz mu to wisiało koło ogonka
Chciałabym już je powoli ze sobą oswajać, zanim znajdą się w jednej, dużej klatce. Jednak mam kilka obaw, mianowicie:
-Nie mam wanny, ani innego urządzenia/pomieszczenia, gdzie mogłabym spokojnie szczurasy puścić bez obaw, że mi uciekną oraz móc je stale kontrolować.
- Maluchy zachowują się, jak małe "pchełki z adhd". Gdybym do pierwszego kontaktu posłużyła się łóżkiem lub podłogą, to boje się, że w ciągu 2 sek by mi zwiały. (nie maja obaw co do skakania na dłuższe dystanse).
- Ich rozmiar, a na pewno wagę, gdyby pomnożyć z 5 razy (3 klusków), może ewentualnie zrównałaby się z waga i rozmiarem Sparky'ego. Toteż boje się, że gdyby Sparky się na któregoś z nich rzucił, na pewno nie obyło by sie bez rozlewu krwi. To takie małe, delikatne ciałeczka. Az mnie dreszcz przechodzi na myśl, że miały by się spotkać z zębami Sparky'ego. To trochę, jakby postawić obok dorosłego, 700 gramowego szczura, koło takiej wyrośniętej myszki
Co w takim wypadku powinnam zrobić? Próbować je łączyć teraz (pojedynczo), czy poczekać aż urosną na tyle, by mogły bez problemu się w razie czego obronić i "mieszkać" w dużej klatce ze staruszkiem?
Jeden z maluchów już w pełni się zaadaptował i mnie zaakceptował. Wchodzi na ręke, "całuje mnie" , ogólnie pieszczoch, drugi ma lekkie obawy, ale bez większych problemów da się go złapać, czy pogłaskać, trzeci natomiast to mały strachuś, jest bardzo ciekawski, podlatuje do otwartych drzwiczek i do mnie, ale widok, czy dotyk ręki działa na niego paraliżująco.
Na razie nie pozwoliłam na bezpośredni kontakt. Stawiałam ich klateczki obok siebie, dosypywałam im trochę trocinek z drugiej klatki, by poznały zapach, przysuwałam do klatki pojedynczo, by mogły się przez szczebelki obwąchać. Ani u maluchów, ani u staruszka nie było widać żadnych objaw agresji. Maluszki były bardzo zaciekawione, starszy raz był zaciekawiony, raz mu to wisiało koło ogonka
Chciałabym już je powoli ze sobą oswajać, zanim znajdą się w jednej, dużej klatce. Jednak mam kilka obaw, mianowicie:
-Nie mam wanny, ani innego urządzenia/pomieszczenia, gdzie mogłabym spokojnie szczurasy puścić bez obaw, że mi uciekną oraz móc je stale kontrolować.
- Maluchy zachowują się, jak małe "pchełki z adhd". Gdybym do pierwszego kontaktu posłużyła się łóżkiem lub podłogą, to boje się, że w ciągu 2 sek by mi zwiały. (nie maja obaw co do skakania na dłuższe dystanse).
- Ich rozmiar, a na pewno wagę, gdyby pomnożyć z 5 razy (3 klusków), może ewentualnie zrównałaby się z waga i rozmiarem Sparky'ego. Toteż boje się, że gdyby Sparky się na któregoś z nich rzucił, na pewno nie obyło by sie bez rozlewu krwi. To takie małe, delikatne ciałeczka. Az mnie dreszcz przechodzi na myśl, że miały by się spotkać z zębami Sparky'ego. To trochę, jakby postawić obok dorosłego, 700 gramowego szczura, koło takiej wyrośniętej myszki
Co w takim wypadku powinnam zrobić? Próbować je łączyć teraz (pojedynczo), czy poczekać aż urosną na tyle, by mogły bez problemu się w razie czego obronić i "mieszkać" w dużej klatce ze staruszkiem?