
Więc zacznijmy od tego, że mam wręcz paranoję jeśli chodzi o higienę, zarówno osobistą jak i otoczenia. Wszystko myję w gorącej wodzie lub wrzątku masą detergentów. Niestety przenosi się to też na klatki szczuraków. Myję je porządnie z rozbieraniem wszystkiego co dwa dni gorącą wodą z dużą ilością płynu do naczyń. Codziennie, czasem po kilka razy, zależnie od potrzeby przecieram wszystkie koszyki w klatce gorącą wodą. Co najmniej raz w tygodniu całą klatkę wyparzam.
I tu moje pytanie- z jednej strony dobrze, pozbywam się bakterii no i jest czysto. Z drugiej strony- czy nie robię im krzywdy pozbywając się cały czas ich zapachu z klatki? W końcu ten 'brud' to też jakaś forma oznaczania swojego terenu...