
Mam moje maluchy bardzo krótko, jednak już widzę ogromne zmiany, jakie zaszły wraz z ich przybyciem. Zmieniłam się nie tylko ja, ale także mój TŻ, a nawet podejście znajomych. Może od początku.
Jestem z mężem już od 1 roku studiów. Zamieszkaliśmy ze sobą tydzień po pierwszym spotkaniu, miłość od pierwszego wejrzenia

Aż na zakończenie naprawdę pokaźnego zlecenia (kiedy to oboje pracowaliśmy przez 2tyg. po 16 godzin dziennie) zrobiliśmy imprezę ze znajomymi. Wywiązała się rozmowa, że ja chcę w końcu kota, TŻ chce psa, więc (w wielkim żarcie) pójdziemy na kompromis i weźmiemy szczura. Na drugi dzień przyszedł znajomy, w ręce miał kartonik, a w nim Garosza. Byliśmy zszokowani, nic nie wiedziałam o szczurach, nigdy o nich nic nie przeczytałam, nie mieliśmy nawet klatki czy jedzenia! Kac przeszedł nam błyskawicznie, wysłałam męża do zoologicznego po COKOLWIEK, a Garosza schowałam pod bluzą. Byłam chyba bardziej wystraszona niż on. TŻ wrócił z klatką (chomiczą ;/) i podrzędnym jedzeniem. Od razu zdaliśmy sobie sprawę, że to za mało, więc zamówiliśmy większą klatkę i dostawę karmy. Do tego zabawki, kuwetę, domki, hamaki itd. Jednego dnia wydaliśmy prawie 1000 zł. Na szczurka. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby mój mąż tak ochoczo wydawał pieniądze. Byłam z niego dumna. Po niecałych 2 tygodniach Garosz dostał towarzysza Thralla.
Kłótnie między mną a mężem wreszcie nabrały sensu

Jestem osobą maksymalnie nerwową. Stąd też po części były nasze związkowe problemy. Często krzyczałam, obrażałam się, robiłam fochy. Teraz, jak coś mnie zdenerwuje, idę do małych, przytulam się, popatrzę jak się bawią i automatycznie poziom stresu spada do zera

Znajomi i rodzina notorycznie pożyczali od nas pieniądze - "tyle macie, na nic nie wydajecie, za kilka miesięcy oddam". Zaczęło nas to bardzo męczyć, ponieważ oprócz firmy gramy też na giełdzie, więc pieniądze u nas nie leżą w skarpecie. Teraz, jak przychodzą w odwiedziny i widzą, że szczurki mają dobrobyt i co chwilę coś nowego, to trochę nie wiedzą, co powiedzieć. Podobnie z imprezami - często wyciągali nas na zwyczajnie chlanie, bo "przecież nie macie dzieci, a jak postawicie 4 piwa nic wam się nie stanie". Teraz mówimy, że nie możemy, bo szczurki od 20/21 się bawią i chcemy z nimi być. Więc znajomi zaczęli przychodzić do nas. Z prezentami. Dla szczurków

Pewnie by można jeszcze wymieniać i wymieniać. Każdego dnia te małe paszczaki robią coś, co chwyta moje serce, widać ich miłość do nas. Tak czy siak pijacka decyzja mojego kumpla o kupieniu nam szczurka była chyba najlepszą, jaką podjął w trakcie całego swojego życia

Wybaczcie elaborat, tak mnie wzięło na podzielenie się szczęściem z serducha.