
Mój szczurek odkąd go mam, czyli trochę ponad tydzień, cały czas pokichuje. Do tego nie ma żadnych innych objawów chorobowych, jest bardzo żywotny, zdrowo rośnie, bawi się ze mną i w ciągu dosłownie paru dni oswoił się i nie chce się odkleić od rąk;) Aczkolwiek martwiło mnie to kichanie, dlatego zabrałam go do weterynarza, osłuchowo czyściutko, profiryny ani razu nie było więc dostał tylko tabletki na wzmocnienie odporności, zastrzyk przeciwzapalny na wszelki wypadek i na 2 dni do podawania jeszcze przeciwzapalne w płynie. Jednak nic ogólnie to nie zmieniło, kichał może tylko troszkę rzadziej. Poszłam z nim na kontrolę, gdzie dostał steryd w zastrzyku, gdyby to było jednak uczulenie, zmieniłam mu też ściółke na papier i dalej nic... Wet uznał, że jeśli nic się nie zmieni to prawdopodobnie mycoplasma i podamy mu antybiotyki. I tu moje pytanie do Was, czy ktoś miał może podobna sytuacje? To młodziutki szczurek, nie chciałabym go od razu faszerowac antybiotykami, z drugiej strony jeśli to myco no to nieleczone może doprowadzić tyko do pogorszenia w przyszłości... Jednak tylko kicha, żadnych innych objawów nie ma i sama nie wiem co o tym sądzić, a też za parę dni dołącza do niego kolega I nie chciałabym żeby się pozarażały jak coś.
 brał też już na wzmocnienie leki, które nic nie dały, ale właśnie tak myślałam żeby może z Vibovitem do wody spróbować jeszcze zanim się coś poważniejszego mu da, tylko problem jest w tym ze jeśli do wtorku nie pójdę do weterynarza to potem jestem odcięta od niego gdzieś do 30 grudnia, a gdyby coś się działo jednak to będę mieć problem znaleźć kogoś kto mi się szczurkiem zajmie...
 brał też już na wzmocnienie leki, które nic nie dały, ale właśnie tak myślałam żeby może z Vibovitem do wody spróbować jeszcze zanim się coś poważniejszego mu da, tylko problem jest w tym ze jeśli do wtorku nie pójdę do weterynarza to potem jestem odcięta od niego gdzieś do 30 grudnia, a gdyby coś się działo jednak to będę mieć problem znaleźć kogoś kto mi się szczurkiem zajmie...