"walki na śmierć i życie" mnie przeraziły, Garosz to taka potulna klucha, był alfą tylko dlatego, że jego kompan zachorował, więc gruby wykorzystał sytuację. Nie umie się bić, ba! on nie umie nawet skakać (zawsze najpierw ląduje na twarz), wiec nie wiem, dlaczego się po prostu nie ukłoni przed szarym.
Z nowymi spędziliśmy wczoraj z 5 h wieczorem i w nocy. Z szarym postępy są malutkie - nadal gryzie ręce, ale już nie tak boleśnie, z kolei przez to całe dominowanie zaczął się nas bać i uciekać przy naszych gwałtowniejszych ruchach. Czarny jest wisienką na torcie słodkości - daje się głaskać, tulić, całować, nosić, a do tego jest ciekawski i czasem zdziwiony. Rano dałam im moją górę od piżamy do wąchania, ale szary ją ciągle wywala

.
Dokładnie to samo zaplanowaliśmy, co napisałaś. Dajemy mu dwa tygodnie (moja wetka ma "długi weekend" do 15 maja), będziemy codziennie z nim pracować, spędzać czas, dzisiaj popołudniu (jak będą bardzo śpiące) wsadzimy ich trzech do kartonu, wcześniej wysmarowanych aromatem, w pogotowiu będę mieć wodę w spryskiwaczu i grube rękawiczki...
Tak z innej beczki - dlaczego szary dziwnie pełza bokiem przy krawędziach, ścianach i ciasnych przejściach? Np. między mną a poduszką jest szczelina, to nie przeciska się jak normalny szczur, tylko szybko kładzie na boku i girkami odpycha się od pionowej powierzchni. Jak ma zejść z jakiegoś podwyższenia, to również zaczyna od położenia się na bok. Nie żeby mi to jakkolwiek przeszkadzało, tylko wydało się niepokojące.